poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 14

14.

Alba chodziła wściekła po pokoju. Myślała,że znalazła w Buenos Aires dobrą koleżankę,prawie przyjaciółkę ale dzisiaj odkryła,że bardzo się myliła. Wydawała się inna w porównaniu do tych wszystkich dziewczyn z jej klasy. Teraz jednak zaczęła myśleć o niej inaczej, bo która przyjaciółka co innego mówi,a co innego robi i to na niekorzyść drugiej osoby.
-Wiedziała przecież,że mi zależy to dlaczego tak postąpiła.-zastanawiała się głośno. Opadła na pobliski fotel i spojrzała w sufit. Nic na nim nie zauważyła, żadnego znaku, żadnej podpowiedzi ale mimo wszystko w pewien sposób ją to odprężyło. Nawet nie wiedziała kiedy przymknęła oczy i oddała się w objęcia Morfeusza.

-Ale myślicie,że to wypali?-zapytał zdenerwowany Facundo.
-Śmiesz wątpić w moje pomysły?-zapytała Mechi unosząc teatralnie brew.
-W zasadzie ten plan jest...-zaczął Rugg ale Mechi mu przerwała i dodała swoje pięć groszy.
-Fantastyczny.-blondynka prawie przyklasnęła z radości, a Ruggero i Facundo spojrzeli na siebie i tylko pokręcili głową. Chłopacy mieli nadzieję,że Mercedes wymyśli plan warty uwagi ale się przeliczyli. Jednym słowem plan był beznadziejny.

Czarnowłosą obudził dźwięk dzwoniącego telefonu, zerwała się jak poparzona ale gdy zobaczyła kto do niej dzwoni rzuciła telefon na łóżko i z powrotem usiadła na fotel.
-Ma czelność jeszcze do mnie dzwonić.-prychnęła.

-Nie odbiera.-skrzywiła się blondynka.
-Spróbuj jeszcze raz.-powiedział brunet obgryzając paznokcie ze zdenerwowania. Bardzo mu zależało na Albie i mimo,że plan nie był idealny postanowił spróbować. 'Kto nie próbuje ten nic nie zyskuje' powtarzał sobie w myślach.
-Dalej nic.-westchnęła i schowała telefon do kieszeni.
-Może coś jej się stało.-powiedział przerażony Rugg,a brunet i blondynka spojrzeli na niego z politowaniem.-No co wszystko jej możliwe.-powiedział cicho, przenosząc wzrok na swoje buty.-Spróbuj jeszcze raz, albo nie ja spróbuję.

-Cholera no czy ona się ode mnie kiedyś odczepi.-powiedziała Alba wstając aby wyłączyć telefon.-To Rugg. Pewnie jest z nią. No dobra od niego mogę odebrać.-westchnęła i z ociąganiem odebrała telefon.

-Halo.
-Hej. Jesteś zajęta?
-W sumie to nie.
-Mam do ciebie sprawę. Możemy się spokać?
-Okay. Gdzie?
-Chodź do parku niedaleko szkoły.
-Dobrze za 30 minut będę.

28 minut później

Alba usiadła na pobliskiej ławce i czekała na przyjście kolegi. Była ciekawa o co mogło chodzić, miała nadzieję,że brunet nie będzie jej biadolił o blondynce, bo niezbyt chciało jej się o niej rozmawiać. Usłyszała za sobą chrząknięcie, odwróciła się myśląc,że to Ruggero ale za nią stal inny brunet.
-Witaj śliczna.-Facundo uśmiechnął się nieśmiało.
-Cześć.-powiedziała oschle. Wcale nie miała ochoty go widzieć. Marzyła,żeby wydrapać mu oczy i kopnąć w najczulsze miejsce.
-To dla ciebie.-brunet wyciągnął zza pleców bukiet prześlicznych róż i wręczył je brunetce. Ta z grobową miną wzięła od niego kwiaty u położyła je na ławce.
-Czekam na kogoś.-powiedziała i odwróciła się od Facunda.
-No tak na mnie.-powiedział uśmiechnięty i usiadł koło Alby.

-Odsuń się idioto,bo ich nie widzę.-krzyknęła Mechi. Razem z Ruggem schowali się za drzewem aby obserwować spotkanie pary.
-Alba nie wygląda na zadowoloną.-powiedział brunet ze zdenerwowaniem w głosie.

-Mi się nie chce z tobą rozmawiać.-powiedziała wstając z ławki.
-Ale dlaczego?-zapytał zdziwiony,
-Nie udawaj głupszego niż jesteś. Idiota, nic tylko zabić takich jak ty.- Alba zaczęła krzyczeć na przerażonego Facunda.
-Ale...
-Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń. Wszyscy chłopacy są tacy sami, zależy wam tylko aby mieć wszystkie i chwalić się nami przed kolegami. Ty to w ogóle jesteś takim kompletnym imbecylem,że świat mały.-Alba zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej,że większość odwiedzających park zaczęło przyglądać się z zaciekawieniem parze. Facundo siedział przestraszony i nie wiedział czy ma słuchać oskarżeń brunetki czy uciekać gdzie pieprz rośnie. Na ratunek przyszli Mechi i Rugg.
-Alba...-zaczęła blondynka ale jak brunetka usłyszała jej głos to jeszcze bardziej się wkurzyła.
-A ty tu czego?-zapytała z goryczą w głosie.
-Ja, ja chciałam...-blondynce nie spodobał się ton głosu Alby, Szczerze powiedziawszy bała się cokolwiek powiedzieć,bo brunetka wyglądała jakby chciała coś lub kogoś rozwalić.
-Wiesz co Rugg zawiodłam się na tobie. Myślałam,że jesteś moim przyjacielem,a ty ustawiasz mi randkę z tym idiotą i spotykasz się z nią.-brunetka trochę się uspokoiła i z nieco ściszonym głosem zwróciła się do bruneta.
-Ale co ja ci zrobiłam?-zapytała blondynka ze łzami w oczach.
-Nie no błagam cię myślisz,że jak popłaczesz to rzucę ci się w ramiona? Oboje jesteście siebie warci.-prychnęła brunetka.
-Alba uspokój się i powiedz co ci leży na sercu.-Rugg ostrożnie dotknął ramion Alby. Brunetka wzięła głęboki wdech i ze spokojem pokazała o co jej chodzi.
-To mi leży na sercu.
*
Możecie mnie zabić.Pozwalam. Tak wiem,że rozdział powinien pojawić się już dawno ale miała ostatnio trochę sprawdzianów i do tego egzamin zawodowy próbny,a jak już znalazłam czas to nie miała pomysłu na rozdział. Ostatnio też miałam problemy z internetem i znowu narobiłam sobie zaległości u was, bo na moim telefonie nie działają blogi :( Obiecuję poprawę w Nowym Roku :D Przeczytam i skomentuje wasze rozdziały po świętach :)