wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 13

13.

Martina rozglądała się za Pablem,który jak przypuszczała podłożył jej tą różę.
-Skąd masz tą różę?-zapytał Pablo zza pleców Tini.
-Już nie udawaj. Jest śliczna.-powiedziała z szerokim uśmiechem i wstała aby przytulić się do chłopaka.
-To nie jest róża ode mnie-powiedział chłodnym głosem i odsunął się od szatynki.
-To od kogo?-zapytała zdziwiona i odłożyła róże z powrotem na ławkę. Pablo wzruszył tylko ramionami.
-Idziemy?-zapytał,a Tini kiwnęła głowa. Gdy para odeszła, do ławki podszedł Jorge, wziął do ręki róże i głośno westchnął
-I co nie wyszło ci?-krzyknął mu do ucha Xabi.
-Nie strasz mnie.-powiedział Jorge wyrzucając róże do kosza.- Co ja mam jej serenadę zaśpiewać,żeby wreszcie zwróciła na mnie uwagę.
-Jorge, odpuść ją sobie.-powiedział rozsiadając się na ławce.
-Łatwo powiedzieć. Myślisz,że to takie proste?-powiedział siadając obok przyjaciela.
-Wiem,że to nie jest proste ale chociaż spróbuj. Nie chce Cię dołować ale ona i tak nie zwróci na ciebie uwagi.-oznajmił Xabi. Jorge uniósł głowę do góry spoglądając na niebieskie niebo szukając jakiegoś znaku.
-Może masz rację.-powiedział zamyślony.

Facundo nie rozumiał czemu Martina jest taka naiwna. Fakt, nie miał dowodów,że Cande to zrobiła ale to było oczywiste, bo już nie jednokrotnie się na niej przejechali. Miał już jej dość i za cholerę nie wiedział jak ma przemówić Tini do rozsądku.
-Jak ją skrzywdzisz to będziesz miał ze mną do czynienia.-Facundo usłyszał z sobą czyiś głos.- No nie patrz się tak na mnie. Dobrze wiesz,że mówię o Albie. Jest moją przyjaciółką i będę jej broniła, więc jeśli zobaczę,że przez ciebie płacze to osobiście powyrywam ci nogi z dupy.- Głos należał do Mercedes.
-Nie bój się zrobię wszystko aby Alba była szczęśliwa.-powiedział spokojnym głosem patrząc na Mechi.-Ona naprawdę mi się podoba, ale chyba nie jest dane nam być razem. Zresztą ona chyba nie czuję tego samego co ja.-powiedział nadal patrząc na Mechi.
-Zależy co ty czujesz w jej obecności.
-Tego nie da się opisać. Nigdy przy żadnej dziewczynie tego nie czułem. Przepełnia mnie radość jak ją widzę, mam ochotę wycałować każdą część jej ciała,a gdy patrzę w jej oczy to rozpływam się-powiedział przenosząc wzrok z Mechi na piękny krajobraz za sobą.-Szkoda,że przez takie osoby jak Candelaria, Alba już mi nie ufa.-westchnął i powrócił na ziemię.
-Nie wiem czemu, ale ci wierzę i pomogę tobie.-powiedziała Mechi po głębszym namyśle.-Jeszcze co prawda nie wiem jak, ale coś wymyślę.
-Naprawdę mi pomożesz?-zapytał zszokowany brunet.
-Sama się sobie dziwię-powiedziała głośno wzdychając.
-Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.-Facundo zaczął cieszyć się jak dziecko, a po chwili mocno przytulił zdziwiona blondynkę.-Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
-Ogarnij się trochę.-powiedziała rozglądając się dookoła.
-Przepraszam-powiedział odrywając się od Mercedes.- Po prostu się cieszę,bo twoja pomoc na pewno sporo wniesie do tej nieprzyjemnej sprawy.-oznajmił szeroko się uśmiechając.
-Musze już iść ale nie martw się wszystko pójdzie po naszej myśli.-powiedziała z lekkim uśmiechem.-Trzymaj się.-pożegnała się i odeszła.

-Słuchaj prostaku! Daj spokój Tini myślisz,że ona zwróci uwagę na takiego wieśniaka jak ty?-Pablo podszedł do siedzących na ławce Jorga i Xabiego.
-Nie wiem co ona widzi w takim debilu jak ty. Jeszcze zobaczysz,ze będzie wolała mnie od ciebie.-powiedział Jorge powoli wstając z ławki.
-Ciekawe z jakiej racji wolałaby ciebie skoro ty nie masz jej nic do zaoferowania.
-Kiedy ty stałeś się takim dupkiem?-zadał pytanie ale nie czekał na odpowiedź tylko odszedł.
-Przemów mu do rozsądku, bo jeśli jeszcze raz zobaczę,że kręci si e wokół Tini to nie ręczę za siebie-oznajmij Xabiemu i odszedł w innym kierunki niż Jorge.

Kiedy Mercedes była już poza zasięgiem wzroku Facunda usłyszała za sobą głos należący do Ruggera.
-Już wszystko rozumiem.-powiedział zakładając ręce na biodrach.
-Nie bardzo wiem o co ci chodzi.-powiedziała zdziwiona.
-Wciskasz jakieś kity Albie i zarazem mnie o tym,że Facundo jest taki, siaki i owaki, a przed chwilą widziałem jak się obściskiwaliście. I ty śmiesz twierdzić,że jesteś jej przyjaciółką? No i z czego ty się tak chichoczesz?
-Ty, ty jesteś zazdrosny...-powiedziała kiwając z niedowierzaniem głową.
-Ja ? O ciebie ? Chciałabyś.-prychnął Rugg uciekają wzrokiem.
-No nie mów,że chodzi ci tylko o Albę...
-A owszem chodzi mi o nią,zresztą nie zmieniaj tematu. Bardzo nie łanie zachowujesz się w stosunku do niej.
-Kochany ja jej pomagam.-powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
-Jak? Obściskując się z jej przyszłym chłopakiem?
-No już przestań z ta zazdrością.-powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej.- Musimy przekonać jakoś Albę,żeby uwierzyła Facundowi. I ty mi z tym pomożesz.
-Co ty się tak szybko przekonałaś,że oni powinni być razem?-zapytał podejrzliwie,
-Spojrzałam w jego oczy i uwierzyłam,że wszystko co mówi o Albie wychodzi prosto z jego serca i naprawdę jemu na niej zależy. To jak pomożesz mi ?
-Szef każe,sługa wykonuje.-powiedział z bananem na twarzy.
-Podoba mi się twoje rozumowanie.-powiedziała Mechi.
-To jaki masz plan ?-zapytał
*
Wybaczcie,że musieliscie na niego długo czekać ale jakoś brakowało mi weny i czasu. Teraz postaram się dodawać wcześniej,bo będzie już po próbnych maturach.
Mam nadzieję,że wam spodoba mimo,że nie jest jakiś super ;d
Czy u was też napadał dzisiaj śnieg ? Widok z mojego okna:

Trzeba wymienić opony na zimowe drodzy kierowcy ! :D



poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 12

12.

-Nie wiem co ci naopowiadała Candelaria ale cokolwiek powiedziała nie wierz jej.-rozpoczął Facundo.-Ona się na mnie mści,bo zostawiłem ją. Nie spocznie dopóki nie zrobi czegoś co mnie zniszczy.-Brunetka nie wiedziała co ma zrobić. Z jednej strony wierzyła chłopakowi i chciała przytulić się do niego i go pocałować i być z nim na zawsze. Z drugiej strony już raz zaufała jednemu chłopakowi,a on wykorzystał ją i zostawił. Nie wiedziała czy Facundo nie postąpi tak samo. Wzięła głęboki wdech i już miała otwierać usta ale z opresji uratowała ją nauczycielka.
-Porozmawiamy później.-powiedziała cicho i odeszła. Przez resztę czasu w szkole Alba skutecznie omijała bruneta,gdyż bała się konfrontacji z nim. Z ostatniej lekcji wyszła z klasy jak najszybciej i pędem wybiegła ze szkoły. Niezbyt dały jej wysiłki,bo Facundowi udało się ją dogonić.
-Możemy dokończyć rozmowę?-zapytał z błagalna miną. Alba pokiwała głową i zaczęła się bawić zamkiem od swojej kurtki.-Powiedziałem prawdę, więc mam nadzieję,że mi uwierzysz.
-To jest trudne.-szepnęła czarnowłosa.-Jak ty byś zareagował gdyby ktoś naopowiadał Ci,że spotykam się z tobą tylko po to,żeby cię wykorzystać?-zapytała i spojrzała w jego czarne,błyszczące oczy.
-Wiem,że nie znamy się długo i nie wiele o mnie wiesz ale ja naprawdę nie umiałbym skrzywdzić dziewczyny. Domyślam się,że chodzą o mnie różne plotki ale to,że mam pieniądze,a raczej moi rodzice je maja nie oznacza,że jestem nadąsanym dupkiem. Nie odbija mi tak jak Cande,która myśli,że może kupić cały świat. Tini i Pablo też mieszkają w willach,a rodzice są różnymi wpływowymi ludźmi w Buenos Aires ale są normalnymi ludźmi. aby przetrwać w tej szkole musisz przestać słuchać innych.-powiedział Facundo po czym przytulił Albę.-Bardzo cię polubiłem.-brunet oderwał się od Hiszpanki i spojrzała na nią smutnymi oczami i po chwili odszedł zostawiając ją sama z mnóstwem myśli w głowie.
-Co on chcia?-do brunetki podeszła Mechi,a zaraz za nią Rugg.
-Porozmawiać ze mną.-powiedziała usilnie starając się aby jej głos nie zabrzmiał dziwacznie.
-Lepiej się z nim nie zadawaj. Ja wiem,ze jest przystojny i tak dalej ale jesteście z dwóch różnych światów i to może się nie udać.
-Mechi, ja wiem,że ty jesteś uprzedzona do bogaczy ale kto wie, może Albie akurat uda się zmienić Facundo,który swoją drogą nie jest złym chłopakiem.
-Słuchaj się Rugga,a na pewno dobrze na tym wyjdziesz. No błagam cię przecież oni wszyscy są tacy sami.
-A znasz ich?Rozmawiałaś z nimi kiedyś?-zadał pytania Mechi,a ona pokręciła przecząco głową.-No właśnie,a dobrze wiesz,że pozory mylą.
-Dobrze może i masz rację ale...ale...-powiedziała lecz nie dokończyła blondynka.
-I widzisz znów moje argumenty są górą. Jestemtaki genialny-powiedział Rugg ciesząc się jak głupi,a Mechi zaczęła go przedrzeźniać co wywołało śmiech Alby.
-Zachowujecie się jak stare dobre małżeństwo.-powiedziała próbując opanować śmiech.
-Jesteś głupi.-powiedziała Mercedes i odwróciła się od bruneta.
-Zginęłabyś beze mnie.-powiedział wesoło i przytulił się do obrażonej blondynki.- Ja wiem,że i tak mnie kochasz.
-I weź tu człowieku udawaj obrażoną.-westchnęła blondynka.

Brunet szedł spokojnie przez ulice Buenos Aires. Był dobrej myśli, wierzył,że Alba mu wybaczy i zaczną od nowa. Nigdy nie walczył o żadną dziewczynę ale tym razem było inaczej. Hiszpanka miała w sobie coś co go do niej przyciągało i powiedział sobie,że tak łatwo nie odpuści. Na samą myśl o jej pięknych oczach, o cudownym uśmiechu, o idealnej sylwetce było mu ciepło w duchu. Pragnął ją całować w jej malinowe usta, bawić się jej czarnymi,kręconymi włosami, być z nią na zawsze i na wieczność. Miał nadzieję,że w końcu mu się to uda,że to nie będzie tylko sen,który miał niedawno. Powrócił na ziemię gdy usłyszał,że ktoś go woła. Mozolnie odwrócił się aby zobaczyć kto przerywa mu gdy myśli o niej.
-Kochany, wołam cię i wołam,a ty się nie odwracasz.-powiedziała rozweselona Tini.
-Przepraszam,zamyśliłem się.-powiedział,gdy Tini się do niego przybliżyła.
-Przemyślałam sobie to o czym rozmawialiśmy ostatnio i chyba nie masz racji.-przygryzła wargę i widząc zakłopotanie na  twarzy Facunda,kontynuowała.-Candelaria się zmieniła i wierz mi,że ona już dawno wymazała ciebie z pamięci.
-Ty siebie słyszysz? Candelaria nigdy się nie zmieni. Przecież ona od najmłodszych lat starała się dominować w naszej paczce,a jak coś poszło nie tak to zawsze przez nas. I teraz też tak jest, szuka winy u wszystkich tylko nie u siebie. Mam pewność,że to ona za tym wszystkim stoi i zdania nie zmienię.-powiedział mocno zdenerwowany Facundo.Wkurzała go naiwność Martiny, przecież już niejednokrotnie miała z nią zatargi.
-Cande jest moja przyjaciółką i będę ją bronić. To nie jej wina,że się w tobie zakochała,a ty wolisz uganiać się za jakąś pierwszą lepszą. Kiedyś byliśmy zgraną paczką ale tu ty wszystko zepsułeś, nie ona.-powiedziała Martina i wyminęła zdziwionego bruneta. Ufała przyjaciółce i wiedziała,że ona nie zrobiła by czegoś takiego. Razem doszły do wniosku,że to pewnie któryś z przyjaciół Hiszpanki nagadał jej czegoś o nich. To się bardzo często zdarzało,bo ta banda wieśniaków-jak to w zwyczaju nazywała ich Cande- często o nich rozmawiała i obgadywała. Tini usiadła na ławce przy której umówiła się z Pablem. Patrzała tępo na trawę i myślała jak to teraz będzie. Była tak zamyślona,ze nie zauważyła,że ktoś obok niej położył śliczną herbacianą różyczkę.
***
Podoba się ? ;D