czwartek, 17 października 2013

Rozdział 11

11.
Następnego dnia

Alba niechętnie weszła do szkoły. Bała się spotkania z Facundem. Natomiast brunet pojawił się szybciej w szkole,ponieważ chciał porozmawiać z Albą przed rozpoczęciem lekcji. Zauważył ją,a na jego twarzy od razu zagościł uśmiech. Poczuł coś przyjemnego w środku,miał ochotę do niej podejść i pocałować każdy skrawek jej ciała.
-Uu Facundo ale się wkopałeś.- brunet usłyszał za sobą głos swojego przyjaciela.
-Ja? Gdzie? Co? Kiedy?-zapytał zdezorientowany raz spoglądając na kolegę raz na czarnowłosą.
-Zakochałeś się.-powiedział z szerokim uśmiechem Pablo.
-Ja? Coś ci się pomieszało.-pokręcił głową Facundo.
-No pewnie bo to,ze oczy błyszczą ci jak nigdy dotąd, gdy patrzysz na Albę to uśmiech sam pojawia się na twojej twarzy i w rozmowie ze mną cały czas spoglądasz z utęsknieniem na nią nic nie znaczą. No idź do niej przecież ja ci nie bronię. Uważam nawet,że idealnie byście do siebie pasowali.
-Jest jeden problem.-westchnął brunet.
-Jaki?-zapytał zdziwiony Pablo. Brunet nie odpowiedział tylko spojrzał na otwierające się drzwi, do szkoły wszedł właśnie jego problem. Pablo podążył za jego wzrokiem i zaczął rozumieć o czym mówił przyjaciel.

Candelaria weszła tanecznym krokiem do szkoły. Miała idealnie ułożone włosy, idealną sukienkę i generalnie cała była idealna według niej rzecz jasna. Przeszła jak po wybiegu przez korytarz rytmicznie machając biodrami.
-Witaj nieudacznico.-szepnęła do ucha Alby,a ta aż podskoczyła.- Jak było wczoraj? Pewnie dałaś wygrać Facundowi zakład.-powiedziała z chytrym uśmieszkiem na twarzy.- Mogłabym się spodziewać tego,ze z chęcią wskoczysz mu do łóżka.- Alba już otwierała usta żyby coś powiedzieć ale ktoś jej przeszkodził.
-Odczep się od niej.-koło Alby pojawił się Ruggero.- Idź powkurzaj kogoś innego albo zajmij się własnym życiem.
-Już zmieniłaś obiekt zainteresowań? Myślałam,że to ja jestem szybka.

-Z tego co widzę to masz problemy,a nie problem.-podrapał się po głowie Pablo patrząc na ta sytuację.
-Co ten goguś chce od mojej Alby.-powiedział Facundo przez zaciśnięte zęby.
-Widzisz mówiłam Ci,że ona nie jest dla ciebie. Już ma cię gdzieś.-obok nich pojawiła się Candelaria.
-Czego od nas chcesz?-zapytał Pablo. Tak naprawdę nigdy nie lubił brązowowłosej, tolerował ją tylko ze względu na Martinę.
-Jesteśmy przyjaciółmi powinniśmy trzymać się razem.-powiedziała obejmując chłopaków. Oni jak najszybciej się od niej odsunęli.
-Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi.-powiedział Facundo i odszedł. To samo uczynił Pablo.
"Ze mną się nie zadziera."powiedziała w myślach brązowowłosa"Jeszcze zobaczycie na co mnie stać."

-Pamiętaj jakby ta dzikuska jeszcze cię napastowała to zaprowadź ją do mnie ja z nią zrobię porządek.-uśmiechnął się Ruggero.- Będę twoim ochroniarzem.
-Dziękuję ale chyba nie potrzebuję ochroniarza.-zaśmiała się Alba.
-Ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać.-powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej.-Od czego są przyjaciele?

-Nie chcę cię martwić ale chyba masz konkurenta.-zakomunikował Pablo.
-Właśnie widzę.-warknął brunet.
-Walcz o nią zanim jakiś wieśniak ci ją odbierze. Idź do niej.-powiedział władczym tonem Pablo i delikatnie popchnął przyjaciela w stronę hiszpanki.

-Ee... Czy my możemy porozmawiać?-zapytał się nieśmiało Facundo gdy jakimś cudem udało mu się podejść do Alby. Ta spojrzała na Ruggera szukając odpowiedzi na pytanie zadane przez bruneta.
-Masz minutę.-warknęła do niego.  Nowy przyjaciel brunetki oddalił się od nich i zostali sami nie licząc oczywiście kilkudziesięciu otaczających ich ludzi.- Czego chcesz?

***
Proszę bardzo Sarro na twoje życzenie pojawił się rozdział ;d Napisałabym go pewnie gdzieś tak za tydzień ale skoro chciałaś szybciej to niech będzie ;d Wiem że pewnie nie marzyłaś o takim no ale nie mam głowy n wymyślanie innego ;d

środa, 9 października 2013

Rozdział 10

10

Alba szła wściekła przed siebie. znowu dała się wykorzystać jakiemuś chłopakowi. Z jej oczu popłynęło parę łez, starła je szybko ale na ich miejsce pojawiły się nowe.
-Alba poczekaj.-usłyszała za sobą głos Facunda ale nie zamierzała się odwracać tylko przyspieszyła kroku.- stój.-brunet dogonił ją i złapał ją za nadgarstek.- Dlaczego tak postąpiłaś?
-Myślałeś,że się nie dowiem? Jesteś świnia myślisz,że jak masz kasę to wszystko ci wolno. Ja nie jestem taka naiwna ja wszystkie inne. Nie zaciągniesz mnie do łóżka, nawet o tym nie myśl !-brunetka zaczęła krzyczeć.
-O czym ty mówisz?-powiedział zdezorientowany Facundo.- W życiu nie wykorzystałem żadnej dziewczyny.
-Jesteś niemożliwy! Kłamiesz patrząc mi w oczy. Myślisz,że jak zrobisz minę niewiniątka to każda...-nie dokończyła,ponieważ chłopak pociągnął ja do siebie i pocałował. Ta na początku odwzajemniła jego pocałunek ale po chwili doszło do niej,że to część jego gry i odepchnęła go od siebie.-Nigdy więcej tak nie
rób.-warknęła i wytarła ze swoich ust jego smak.-Daj mi święty spokój.-z jej oczu popłynęły łzy,których nie mogła powstrzymać. Odwróciła się od bruneta i podążyła w stronę parku.
-Alba!-krzyknął za nią chłopak ale po chwili stwierdził,że jak pobędzie sama to jej przejdzie.
-Kopciuszek ci uciekł? Przykro mi.-powiedziała Candelaria,która od dłuższego czasu przyglądała się temu wydarzeniu.
-Coś ty jej nagadała?-odwrócił się aby zobaczyć jędzowatą twarz swojej byłej.
-Dlaczego z góry zakładasz że to moja wina?-zapytała z miną niewiniątka.
-Znam Ciebie.-powiedział opierając dłonie na biodrach.
-Ja tylko wyświadczam ci przysługę.-powiedziała zagryzając wargę. Widząc zakłopotanie na twarzy bruneta kontynuowała swoją wypowiedź.-Pomyśl o tym jak zareagowaliby twoi rodzice gdybyś przyprowadził do siebie tą wieśniaczkę. A twoja reputacja? Przecież jakby nasi przyjaciele dowiedzieli się,że z nią chodzisz byłbyś skończony. Zastanów się dwa razy zanim coś zrobisz. Biedny zakochany Facundo.-powiedziała kiwając głową.-Radziłabym ci iść się umyć,bo turyści zaczynają robić ci zdjęcia.-zakomunikowała Candelaria po czym odwróciła się zamaszyście,aż Facundo poczuł na swojej twarzy jej gęste włosy.-Pa.-odwróciła się na chwilę aby wysłać mu całusa,a po chwili zniknęła z pola widzenia.

Alba oparła się o najbliższe drzewo.Dalej nie mogła iść,ponieważ przez łzy nic nie widziała. Usiadła na wystającym korzeniu drzewa i schowała twarz w kolana. W myślach przeklinała swoją naiwność. Otuchy dodawało jej jedynie to,że szybko przejrzała na oczy i nie dała się do końca wykorzystać Facundowi. Mimo wszystko czuła zażenowanie.
-Ten frajer opowie teraz wszystko swoim znajomym i będą mieli powód do żartów.-powiedziała przez łzy czarnowłosa.
-Dobrze się czujesz?-Alba usłyszała pewien głos i jak najprędzej uniosła głowę aby zobaczyć do kogo należy. Nie była zbytnio zadowolona gdy zobaczyła posiadacza tego głosu. 
-Tak oczywiście.-odburknęła i starła zły,które natarczywie napływały z jej oczu. Próbowała wstać ale zrobiła to nieudolnie i gdyby nie ten uroczy brunet pewnie leżałaby w szpitalu z gipsem na nodze.
-Spokojnie.-powiedział brunet łapiąc ją za rękę,aby pomóc jej wyjść z labiryntu korzeni.- Na pewno wszystko w porządku?-zapytał z troską w głosie Ruggero.
-Nie udawaj rycerza na białym koniu doskonale wiem,że jesteś taki sam jak wszyscy chłopacy.-powiedziała chłodno czarnowłosa wyrywając swoją dłoń z dłoni bruneta.
-Już wiem co jest przyczyną twojego smutku. Uwierz mi nie każdy chłopak jest taki sam.-powiedział unosząc kąciki ust do góry.
-Szkoda,że trafiam na samych drani.-powiedziała spoglądając na bawiące się dzieci. Chciałaby mieć znowu te 7-8 lat,wtedy życie było takie beztroskie. Nie było żadnych problemów,a teraz jest ich coraz więcej. Alba westchnęła i spojrzała na przybysza.-Ja...ja nie chciałam ciebie urazić.-powiedziała patrząc na niego ze smutną miną.
-Nic nie szkodzi.-powiedział z uśmiechem.-Krytyka przyda się każdemu. Może w ramach przeprosin zaprosisz mnie na lody?-powiedział pokazując swoje białe uzębienie,a Alba zaczęła się śmiać.
-Ruggero czy wybrałbyś się ze mną na lody?-zapytała próbując zachować powagę.
-Co za miła niespodzianka. Z chęcią sie z tobą wybiorę.-powiedział i po chwili szli w stronę lodziarni.

-Co ci się stało?-zapytała Tini gdy zobaczyła Facunda.
-Cande się stała.-burknął brunet.-Mogę wejść?-zapytał się przyjaciółki,a ta pokiwała głową.
-Idź umyj głowę,a później pogadamy.-powiedziała zamykając drzwi.-Mam ci przynieść coś na przebranie?-zapytała,a on pokręcił przecząco głową i mozolnie poszedł do łazienki. Kilka minut później Facundo powrócił do salonu w którym czekała na niego jego przyjaciółka z parująca kawą z mlekiem.- Trzymaj.-podała mu kubek.-Opowiesz mi co się stało?-zapytała z niecierpliwością.
-Umówiłem się z Albą z naszej klasy...-przerwał aby upić łyk kawy.- Ta "randka" nie wyszła nam,ponieważ twoja przyjaciółeczka nagadała coś jej.
-Masz pewność,że to Cande?
-Tak mam pewność.-powiedział stanowczym głosem.-Rozumiem,że to twoja przyjaciółka ale nie musisz jej we wszystkim bronić.
-Nie bronię jej, po prostu rozmawiałam z nią ostatnio i twierdziła,że już ma ciebie gdzieś.
-Najwidoczniej okłamała Ciebie.-powiedział odstawiając kubek na szklany stolik.
-Może ona chce cie chronić?-zapytała niepewnie,a brunet zaczął się śmiać i kręcić głową z niedowierzania.-Przecież ty nic nie wiesz o tej dziewczynie,a Camde jako dobra przyjaciółka chciała ci pomóc.
-Przestań jej we wszystko ufać.-powiedział Facundo z powaga w głosie.- Dzięki za kawę ale pójdę już do domu.-wstał i udał się do drzwi.-Zastanów się czy warto wierzyć we wszystko co mówi Candelaria.-Facundo wyszedł zostawiając Martinę z mętlikiem w głowie.

***
Mam dzisiaj bardzo, bardzo, bardzo dobry humor więc postanowiłam napisać długo wyczekiwany przez was rozdział ;d Mam nadzieję,że warto było czekać ;)