poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 14

14.

Alba chodziła wściekła po pokoju. Myślała,że znalazła w Buenos Aires dobrą koleżankę,prawie przyjaciółkę ale dzisiaj odkryła,że bardzo się myliła. Wydawała się inna w porównaniu do tych wszystkich dziewczyn z jej klasy. Teraz jednak zaczęła myśleć o niej inaczej, bo która przyjaciółka co innego mówi,a co innego robi i to na niekorzyść drugiej osoby.
-Wiedziała przecież,że mi zależy to dlaczego tak postąpiła.-zastanawiała się głośno. Opadła na pobliski fotel i spojrzała w sufit. Nic na nim nie zauważyła, żadnego znaku, żadnej podpowiedzi ale mimo wszystko w pewien sposób ją to odprężyło. Nawet nie wiedziała kiedy przymknęła oczy i oddała się w objęcia Morfeusza.

-Ale myślicie,że to wypali?-zapytał zdenerwowany Facundo.
-Śmiesz wątpić w moje pomysły?-zapytała Mechi unosząc teatralnie brew.
-W zasadzie ten plan jest...-zaczął Rugg ale Mechi mu przerwała i dodała swoje pięć groszy.
-Fantastyczny.-blondynka prawie przyklasnęła z radości, a Ruggero i Facundo spojrzeli na siebie i tylko pokręcili głową. Chłopacy mieli nadzieję,że Mercedes wymyśli plan warty uwagi ale się przeliczyli. Jednym słowem plan był beznadziejny.

Czarnowłosą obudził dźwięk dzwoniącego telefonu, zerwała się jak poparzona ale gdy zobaczyła kto do niej dzwoni rzuciła telefon na łóżko i z powrotem usiadła na fotel.
-Ma czelność jeszcze do mnie dzwonić.-prychnęła.

-Nie odbiera.-skrzywiła się blondynka.
-Spróbuj jeszcze raz.-powiedział brunet obgryzając paznokcie ze zdenerwowania. Bardzo mu zależało na Albie i mimo,że plan nie był idealny postanowił spróbować. 'Kto nie próbuje ten nic nie zyskuje' powtarzał sobie w myślach.
-Dalej nic.-westchnęła i schowała telefon do kieszeni.
-Może coś jej się stało.-powiedział przerażony Rugg,a brunet i blondynka spojrzeli na niego z politowaniem.-No co wszystko jej możliwe.-powiedział cicho, przenosząc wzrok na swoje buty.-Spróbuj jeszcze raz, albo nie ja spróbuję.

-Cholera no czy ona się ode mnie kiedyś odczepi.-powiedziała Alba wstając aby wyłączyć telefon.-To Rugg. Pewnie jest z nią. No dobra od niego mogę odebrać.-westchnęła i z ociąganiem odebrała telefon.

-Halo.
-Hej. Jesteś zajęta?
-W sumie to nie.
-Mam do ciebie sprawę. Możemy się spokać?
-Okay. Gdzie?
-Chodź do parku niedaleko szkoły.
-Dobrze za 30 minut będę.

28 minut później

Alba usiadła na pobliskiej ławce i czekała na przyjście kolegi. Była ciekawa o co mogło chodzić, miała nadzieję,że brunet nie będzie jej biadolił o blondynce, bo niezbyt chciało jej się o niej rozmawiać. Usłyszała za sobą chrząknięcie, odwróciła się myśląc,że to Ruggero ale za nią stal inny brunet.
-Witaj śliczna.-Facundo uśmiechnął się nieśmiało.
-Cześć.-powiedziała oschle. Wcale nie miała ochoty go widzieć. Marzyła,żeby wydrapać mu oczy i kopnąć w najczulsze miejsce.
-To dla ciebie.-brunet wyciągnął zza pleców bukiet prześlicznych róż i wręczył je brunetce. Ta z grobową miną wzięła od niego kwiaty u położyła je na ławce.
-Czekam na kogoś.-powiedziała i odwróciła się od Facunda.
-No tak na mnie.-powiedział uśmiechnięty i usiadł koło Alby.

-Odsuń się idioto,bo ich nie widzę.-krzyknęła Mechi. Razem z Ruggem schowali się za drzewem aby obserwować spotkanie pary.
-Alba nie wygląda na zadowoloną.-powiedział brunet ze zdenerwowaniem w głosie.

-Mi się nie chce z tobą rozmawiać.-powiedziała wstając z ławki.
-Ale dlaczego?-zapytał zdziwiony,
-Nie udawaj głupszego niż jesteś. Idiota, nic tylko zabić takich jak ty.- Alba zaczęła krzyczeć na przerażonego Facunda.
-Ale...
-Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń. Wszyscy chłopacy są tacy sami, zależy wam tylko aby mieć wszystkie i chwalić się nami przed kolegami. Ty to w ogóle jesteś takim kompletnym imbecylem,że świat mały.-Alba zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej,że większość odwiedzających park zaczęło przyglądać się z zaciekawieniem parze. Facundo siedział przestraszony i nie wiedział czy ma słuchać oskarżeń brunetki czy uciekać gdzie pieprz rośnie. Na ratunek przyszli Mechi i Rugg.
-Alba...-zaczęła blondynka ale jak brunetka usłyszała jej głos to jeszcze bardziej się wkurzyła.
-A ty tu czego?-zapytała z goryczą w głosie.
-Ja, ja chciałam...-blondynce nie spodobał się ton głosu Alby, Szczerze powiedziawszy bała się cokolwiek powiedzieć,bo brunetka wyglądała jakby chciała coś lub kogoś rozwalić.
-Wiesz co Rugg zawiodłam się na tobie. Myślałam,że jesteś moim przyjacielem,a ty ustawiasz mi randkę z tym idiotą i spotykasz się z nią.-brunetka trochę się uspokoiła i z nieco ściszonym głosem zwróciła się do bruneta.
-Ale co ja ci zrobiłam?-zapytała blondynka ze łzami w oczach.
-Nie no błagam cię myślisz,że jak popłaczesz to rzucę ci się w ramiona? Oboje jesteście siebie warci.-prychnęła brunetka.
-Alba uspokój się i powiedz co ci leży na sercu.-Rugg ostrożnie dotknął ramion Alby. Brunetka wzięła głęboki wdech i ze spokojem pokazała o co jej chodzi.
-To mi leży na sercu.
*
Możecie mnie zabić.Pozwalam. Tak wiem,że rozdział powinien pojawić się już dawno ale miała ostatnio trochę sprawdzianów i do tego egzamin zawodowy próbny,a jak już znalazłam czas to nie miała pomysłu na rozdział. Ostatnio też miałam problemy z internetem i znowu narobiłam sobie zaległości u was, bo na moim telefonie nie działają blogi :( Obiecuję poprawę w Nowym Roku :D Przeczytam i skomentuje wasze rozdziały po świętach :)

wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 13

13.

Martina rozglądała się za Pablem,który jak przypuszczała podłożył jej tą różę.
-Skąd masz tą różę?-zapytał Pablo zza pleców Tini.
-Już nie udawaj. Jest śliczna.-powiedziała z szerokim uśmiechem i wstała aby przytulić się do chłopaka.
-To nie jest róża ode mnie-powiedział chłodnym głosem i odsunął się od szatynki.
-To od kogo?-zapytała zdziwiona i odłożyła róże z powrotem na ławkę. Pablo wzruszył tylko ramionami.
-Idziemy?-zapytał,a Tini kiwnęła głowa. Gdy para odeszła, do ławki podszedł Jorge, wziął do ręki róże i głośno westchnął
-I co nie wyszło ci?-krzyknął mu do ucha Xabi.
-Nie strasz mnie.-powiedział Jorge wyrzucając róże do kosza.- Co ja mam jej serenadę zaśpiewać,żeby wreszcie zwróciła na mnie uwagę.
-Jorge, odpuść ją sobie.-powiedział rozsiadając się na ławce.
-Łatwo powiedzieć. Myślisz,że to takie proste?-powiedział siadając obok przyjaciela.
-Wiem,że to nie jest proste ale chociaż spróbuj. Nie chce Cię dołować ale ona i tak nie zwróci na ciebie uwagi.-oznajmił Xabi. Jorge uniósł głowę do góry spoglądając na niebieskie niebo szukając jakiegoś znaku.
-Może masz rację.-powiedział zamyślony.

Facundo nie rozumiał czemu Martina jest taka naiwna. Fakt, nie miał dowodów,że Cande to zrobiła ale to było oczywiste, bo już nie jednokrotnie się na niej przejechali. Miał już jej dość i za cholerę nie wiedział jak ma przemówić Tini do rozsądku.
-Jak ją skrzywdzisz to będziesz miał ze mną do czynienia.-Facundo usłyszał z sobą czyiś głos.- No nie patrz się tak na mnie. Dobrze wiesz,że mówię o Albie. Jest moją przyjaciółką i będę jej broniła, więc jeśli zobaczę,że przez ciebie płacze to osobiście powyrywam ci nogi z dupy.- Głos należał do Mercedes.
-Nie bój się zrobię wszystko aby Alba była szczęśliwa.-powiedział spokojnym głosem patrząc na Mechi.-Ona naprawdę mi się podoba, ale chyba nie jest dane nam być razem. Zresztą ona chyba nie czuję tego samego co ja.-powiedział nadal patrząc na Mechi.
-Zależy co ty czujesz w jej obecności.
-Tego nie da się opisać. Nigdy przy żadnej dziewczynie tego nie czułem. Przepełnia mnie radość jak ją widzę, mam ochotę wycałować każdą część jej ciała,a gdy patrzę w jej oczy to rozpływam się-powiedział przenosząc wzrok z Mechi na piękny krajobraz za sobą.-Szkoda,że przez takie osoby jak Candelaria, Alba już mi nie ufa.-westchnął i powrócił na ziemię.
-Nie wiem czemu, ale ci wierzę i pomogę tobie.-powiedziała Mechi po głębszym namyśle.-Jeszcze co prawda nie wiem jak, ale coś wymyślę.
-Naprawdę mi pomożesz?-zapytał zszokowany brunet.
-Sama się sobie dziwię-powiedziała głośno wzdychając.
-Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.-Facundo zaczął cieszyć się jak dziecko, a po chwili mocno przytulił zdziwiona blondynkę.-Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
-Ogarnij się trochę.-powiedziała rozglądając się dookoła.
-Przepraszam-powiedział odrywając się od Mercedes.- Po prostu się cieszę,bo twoja pomoc na pewno sporo wniesie do tej nieprzyjemnej sprawy.-oznajmił szeroko się uśmiechając.
-Musze już iść ale nie martw się wszystko pójdzie po naszej myśli.-powiedziała z lekkim uśmiechem.-Trzymaj się.-pożegnała się i odeszła.

-Słuchaj prostaku! Daj spokój Tini myślisz,że ona zwróci uwagę na takiego wieśniaka jak ty?-Pablo podszedł do siedzących na ławce Jorga i Xabiego.
-Nie wiem co ona widzi w takim debilu jak ty. Jeszcze zobaczysz,ze będzie wolała mnie od ciebie.-powiedział Jorge powoli wstając z ławki.
-Ciekawe z jakiej racji wolałaby ciebie skoro ty nie masz jej nic do zaoferowania.
-Kiedy ty stałeś się takim dupkiem?-zadał pytanie ale nie czekał na odpowiedź tylko odszedł.
-Przemów mu do rozsądku, bo jeśli jeszcze raz zobaczę,że kręci si e wokół Tini to nie ręczę za siebie-oznajmij Xabiemu i odszedł w innym kierunki niż Jorge.

Kiedy Mercedes była już poza zasięgiem wzroku Facunda usłyszała za sobą głos należący do Ruggera.
-Już wszystko rozumiem.-powiedział zakładając ręce na biodrach.
-Nie bardzo wiem o co ci chodzi.-powiedziała zdziwiona.
-Wciskasz jakieś kity Albie i zarazem mnie o tym,że Facundo jest taki, siaki i owaki, a przed chwilą widziałem jak się obściskiwaliście. I ty śmiesz twierdzić,że jesteś jej przyjaciółką? No i z czego ty się tak chichoczesz?
-Ty, ty jesteś zazdrosny...-powiedziała kiwając z niedowierzaniem głową.
-Ja ? O ciebie ? Chciałabyś.-prychnął Rugg uciekają wzrokiem.
-No nie mów,że chodzi ci tylko o Albę...
-A owszem chodzi mi o nią,zresztą nie zmieniaj tematu. Bardzo nie łanie zachowujesz się w stosunku do niej.
-Kochany ja jej pomagam.-powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
-Jak? Obściskując się z jej przyszłym chłopakiem?
-No już przestań z ta zazdrością.-powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej.- Musimy przekonać jakoś Albę,żeby uwierzyła Facundowi. I ty mi z tym pomożesz.
-Co ty się tak szybko przekonałaś,że oni powinni być razem?-zapytał podejrzliwie,
-Spojrzałam w jego oczy i uwierzyłam,że wszystko co mówi o Albie wychodzi prosto z jego serca i naprawdę jemu na niej zależy. To jak pomożesz mi ?
-Szef każe,sługa wykonuje.-powiedział z bananem na twarzy.
-Podoba mi się twoje rozumowanie.-powiedziała Mechi.
-To jaki masz plan ?-zapytał
*
Wybaczcie,że musieliscie na niego długo czekać ale jakoś brakowało mi weny i czasu. Teraz postaram się dodawać wcześniej,bo będzie już po próbnych maturach.
Mam nadzieję,że wam spodoba mimo,że nie jest jakiś super ;d
Czy u was też napadał dzisiaj śnieg ? Widok z mojego okna:

Trzeba wymienić opony na zimowe drodzy kierowcy ! :D



poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 12

12.

-Nie wiem co ci naopowiadała Candelaria ale cokolwiek powiedziała nie wierz jej.-rozpoczął Facundo.-Ona się na mnie mści,bo zostawiłem ją. Nie spocznie dopóki nie zrobi czegoś co mnie zniszczy.-Brunetka nie wiedziała co ma zrobić. Z jednej strony wierzyła chłopakowi i chciała przytulić się do niego i go pocałować i być z nim na zawsze. Z drugiej strony już raz zaufała jednemu chłopakowi,a on wykorzystał ją i zostawił. Nie wiedziała czy Facundo nie postąpi tak samo. Wzięła głęboki wdech i już miała otwierać usta ale z opresji uratowała ją nauczycielka.
-Porozmawiamy później.-powiedziała cicho i odeszła. Przez resztę czasu w szkole Alba skutecznie omijała bruneta,gdyż bała się konfrontacji z nim. Z ostatniej lekcji wyszła z klasy jak najszybciej i pędem wybiegła ze szkoły. Niezbyt dały jej wysiłki,bo Facundowi udało się ją dogonić.
-Możemy dokończyć rozmowę?-zapytał z błagalna miną. Alba pokiwała głową i zaczęła się bawić zamkiem od swojej kurtki.-Powiedziałem prawdę, więc mam nadzieję,że mi uwierzysz.
-To jest trudne.-szepnęła czarnowłosa.-Jak ty byś zareagował gdyby ktoś naopowiadał Ci,że spotykam się z tobą tylko po to,żeby cię wykorzystać?-zapytała i spojrzała w jego czarne,błyszczące oczy.
-Wiem,że nie znamy się długo i nie wiele o mnie wiesz ale ja naprawdę nie umiałbym skrzywdzić dziewczyny. Domyślam się,że chodzą o mnie różne plotki ale to,że mam pieniądze,a raczej moi rodzice je maja nie oznacza,że jestem nadąsanym dupkiem. Nie odbija mi tak jak Cande,która myśli,że może kupić cały świat. Tini i Pablo też mieszkają w willach,a rodzice są różnymi wpływowymi ludźmi w Buenos Aires ale są normalnymi ludźmi. aby przetrwać w tej szkole musisz przestać słuchać innych.-powiedział Facundo po czym przytulił Albę.-Bardzo cię polubiłem.-brunet oderwał się od Hiszpanki i spojrzała na nią smutnymi oczami i po chwili odszedł zostawiając ją sama z mnóstwem myśli w głowie.
-Co on chcia?-do brunetki podeszła Mechi,a zaraz za nią Rugg.
-Porozmawiać ze mną.-powiedziała usilnie starając się aby jej głos nie zabrzmiał dziwacznie.
-Lepiej się z nim nie zadawaj. Ja wiem,ze jest przystojny i tak dalej ale jesteście z dwóch różnych światów i to może się nie udać.
-Mechi, ja wiem,że ty jesteś uprzedzona do bogaczy ale kto wie, może Albie akurat uda się zmienić Facundo,który swoją drogą nie jest złym chłopakiem.
-Słuchaj się Rugga,a na pewno dobrze na tym wyjdziesz. No błagam cię przecież oni wszyscy są tacy sami.
-A znasz ich?Rozmawiałaś z nimi kiedyś?-zadał pytania Mechi,a ona pokręciła przecząco głową.-No właśnie,a dobrze wiesz,że pozory mylą.
-Dobrze może i masz rację ale...ale...-powiedziała lecz nie dokończyła blondynka.
-I widzisz znów moje argumenty są górą. Jestemtaki genialny-powiedział Rugg ciesząc się jak głupi,a Mechi zaczęła go przedrzeźniać co wywołało śmiech Alby.
-Zachowujecie się jak stare dobre małżeństwo.-powiedziała próbując opanować śmiech.
-Jesteś głupi.-powiedziała Mercedes i odwróciła się od bruneta.
-Zginęłabyś beze mnie.-powiedział wesoło i przytulił się do obrażonej blondynki.- Ja wiem,że i tak mnie kochasz.
-I weź tu człowieku udawaj obrażoną.-westchnęła blondynka.

Brunet szedł spokojnie przez ulice Buenos Aires. Był dobrej myśli, wierzył,że Alba mu wybaczy i zaczną od nowa. Nigdy nie walczył o żadną dziewczynę ale tym razem było inaczej. Hiszpanka miała w sobie coś co go do niej przyciągało i powiedział sobie,że tak łatwo nie odpuści. Na samą myśl o jej pięknych oczach, o cudownym uśmiechu, o idealnej sylwetce było mu ciepło w duchu. Pragnął ją całować w jej malinowe usta, bawić się jej czarnymi,kręconymi włosami, być z nią na zawsze i na wieczność. Miał nadzieję,że w końcu mu się to uda,że to nie będzie tylko sen,który miał niedawno. Powrócił na ziemię gdy usłyszał,że ktoś go woła. Mozolnie odwrócił się aby zobaczyć kto przerywa mu gdy myśli o niej.
-Kochany, wołam cię i wołam,a ty się nie odwracasz.-powiedziała rozweselona Tini.
-Przepraszam,zamyśliłem się.-powiedział,gdy Tini się do niego przybliżyła.
-Przemyślałam sobie to o czym rozmawialiśmy ostatnio i chyba nie masz racji.-przygryzła wargę i widząc zakłopotanie na  twarzy Facunda,kontynuowała.-Candelaria się zmieniła i wierz mi,że ona już dawno wymazała ciebie z pamięci.
-Ty siebie słyszysz? Candelaria nigdy się nie zmieni. Przecież ona od najmłodszych lat starała się dominować w naszej paczce,a jak coś poszło nie tak to zawsze przez nas. I teraz też tak jest, szuka winy u wszystkich tylko nie u siebie. Mam pewność,że to ona za tym wszystkim stoi i zdania nie zmienię.-powiedział mocno zdenerwowany Facundo.Wkurzała go naiwność Martiny, przecież już niejednokrotnie miała z nią zatargi.
-Cande jest moja przyjaciółką i będę ją bronić. To nie jej wina,że się w tobie zakochała,a ty wolisz uganiać się za jakąś pierwszą lepszą. Kiedyś byliśmy zgraną paczką ale tu ty wszystko zepsułeś, nie ona.-powiedziała Martina i wyminęła zdziwionego bruneta. Ufała przyjaciółce i wiedziała,że ona nie zrobiła by czegoś takiego. Razem doszły do wniosku,że to pewnie któryś z przyjaciół Hiszpanki nagadał jej czegoś o nich. To się bardzo często zdarzało,bo ta banda wieśniaków-jak to w zwyczaju nazywała ich Cande- często o nich rozmawiała i obgadywała. Tini usiadła na ławce przy której umówiła się z Pablem. Patrzała tępo na trawę i myślała jak to teraz będzie. Była tak zamyślona,ze nie zauważyła,że ktoś obok niej położył śliczną herbacianą różyczkę.
***
Podoba się ? ;D

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 11

11.
Następnego dnia

Alba niechętnie weszła do szkoły. Bała się spotkania z Facundem. Natomiast brunet pojawił się szybciej w szkole,ponieważ chciał porozmawiać z Albą przed rozpoczęciem lekcji. Zauważył ją,a na jego twarzy od razu zagościł uśmiech. Poczuł coś przyjemnego w środku,miał ochotę do niej podejść i pocałować każdy skrawek jej ciała.
-Uu Facundo ale się wkopałeś.- brunet usłyszał za sobą głos swojego przyjaciela.
-Ja? Gdzie? Co? Kiedy?-zapytał zdezorientowany raz spoglądając na kolegę raz na czarnowłosą.
-Zakochałeś się.-powiedział z szerokim uśmiechem Pablo.
-Ja? Coś ci się pomieszało.-pokręcił głową Facundo.
-No pewnie bo to,ze oczy błyszczą ci jak nigdy dotąd, gdy patrzysz na Albę to uśmiech sam pojawia się na twojej twarzy i w rozmowie ze mną cały czas spoglądasz z utęsknieniem na nią nic nie znaczą. No idź do niej przecież ja ci nie bronię. Uważam nawet,że idealnie byście do siebie pasowali.
-Jest jeden problem.-westchnął brunet.
-Jaki?-zapytał zdziwiony Pablo. Brunet nie odpowiedział tylko spojrzał na otwierające się drzwi, do szkoły wszedł właśnie jego problem. Pablo podążył za jego wzrokiem i zaczął rozumieć o czym mówił przyjaciel.

Candelaria weszła tanecznym krokiem do szkoły. Miała idealnie ułożone włosy, idealną sukienkę i generalnie cała była idealna według niej rzecz jasna. Przeszła jak po wybiegu przez korytarz rytmicznie machając biodrami.
-Witaj nieudacznico.-szepnęła do ucha Alby,a ta aż podskoczyła.- Jak było wczoraj? Pewnie dałaś wygrać Facundowi zakład.-powiedziała z chytrym uśmieszkiem na twarzy.- Mogłabym się spodziewać tego,ze z chęcią wskoczysz mu do łóżka.- Alba już otwierała usta żyby coś powiedzieć ale ktoś jej przeszkodził.
-Odczep się od niej.-koło Alby pojawił się Ruggero.- Idź powkurzaj kogoś innego albo zajmij się własnym życiem.
-Już zmieniłaś obiekt zainteresowań? Myślałam,że to ja jestem szybka.

-Z tego co widzę to masz problemy,a nie problem.-podrapał się po głowie Pablo patrząc na ta sytuację.
-Co ten goguś chce od mojej Alby.-powiedział Facundo przez zaciśnięte zęby.
-Widzisz mówiłam Ci,że ona nie jest dla ciebie. Już ma cię gdzieś.-obok nich pojawiła się Candelaria.
-Czego od nas chcesz?-zapytał Pablo. Tak naprawdę nigdy nie lubił brązowowłosej, tolerował ją tylko ze względu na Martinę.
-Jesteśmy przyjaciółmi powinniśmy trzymać się razem.-powiedziała obejmując chłopaków. Oni jak najszybciej się od niej odsunęli.
-Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi.-powiedział Facundo i odszedł. To samo uczynił Pablo.
"Ze mną się nie zadziera."powiedziała w myślach brązowowłosa"Jeszcze zobaczycie na co mnie stać."

-Pamiętaj jakby ta dzikuska jeszcze cię napastowała to zaprowadź ją do mnie ja z nią zrobię porządek.-uśmiechnął się Ruggero.- Będę twoim ochroniarzem.
-Dziękuję ale chyba nie potrzebuję ochroniarza.-zaśmiała się Alba.
-Ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać.-powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej.-Od czego są przyjaciele?

-Nie chcę cię martwić ale chyba masz konkurenta.-zakomunikował Pablo.
-Właśnie widzę.-warknął brunet.
-Walcz o nią zanim jakiś wieśniak ci ją odbierze. Idź do niej.-powiedział władczym tonem Pablo i delikatnie popchnął przyjaciela w stronę hiszpanki.

-Ee... Czy my możemy porozmawiać?-zapytał się nieśmiało Facundo gdy jakimś cudem udało mu się podejść do Alby. Ta spojrzała na Ruggera szukając odpowiedzi na pytanie zadane przez bruneta.
-Masz minutę.-warknęła do niego.  Nowy przyjaciel brunetki oddalił się od nich i zostali sami nie licząc oczywiście kilkudziesięciu otaczających ich ludzi.- Czego chcesz?

***
Proszę bardzo Sarro na twoje życzenie pojawił się rozdział ;d Napisałabym go pewnie gdzieś tak za tydzień ale skoro chciałaś szybciej to niech będzie ;d Wiem że pewnie nie marzyłaś o takim no ale nie mam głowy n wymyślanie innego ;d

środa, 9 października 2013

Rozdział 10

10

Alba szła wściekła przed siebie. znowu dała się wykorzystać jakiemuś chłopakowi. Z jej oczu popłynęło parę łez, starła je szybko ale na ich miejsce pojawiły się nowe.
-Alba poczekaj.-usłyszała za sobą głos Facunda ale nie zamierzała się odwracać tylko przyspieszyła kroku.- stój.-brunet dogonił ją i złapał ją za nadgarstek.- Dlaczego tak postąpiłaś?
-Myślałeś,że się nie dowiem? Jesteś świnia myślisz,że jak masz kasę to wszystko ci wolno. Ja nie jestem taka naiwna ja wszystkie inne. Nie zaciągniesz mnie do łóżka, nawet o tym nie myśl !-brunetka zaczęła krzyczeć.
-O czym ty mówisz?-powiedział zdezorientowany Facundo.- W życiu nie wykorzystałem żadnej dziewczyny.
-Jesteś niemożliwy! Kłamiesz patrząc mi w oczy. Myślisz,że jak zrobisz minę niewiniątka to każda...-nie dokończyła,ponieważ chłopak pociągnął ja do siebie i pocałował. Ta na początku odwzajemniła jego pocałunek ale po chwili doszło do niej,że to część jego gry i odepchnęła go od siebie.-Nigdy więcej tak nie
rób.-warknęła i wytarła ze swoich ust jego smak.-Daj mi święty spokój.-z jej oczu popłynęły łzy,których nie mogła powstrzymać. Odwróciła się od bruneta i podążyła w stronę parku.
-Alba!-krzyknął za nią chłopak ale po chwili stwierdził,że jak pobędzie sama to jej przejdzie.
-Kopciuszek ci uciekł? Przykro mi.-powiedziała Candelaria,która od dłuższego czasu przyglądała się temu wydarzeniu.
-Coś ty jej nagadała?-odwrócił się aby zobaczyć jędzowatą twarz swojej byłej.
-Dlaczego z góry zakładasz że to moja wina?-zapytała z miną niewiniątka.
-Znam Ciebie.-powiedział opierając dłonie na biodrach.
-Ja tylko wyświadczam ci przysługę.-powiedziała zagryzając wargę. Widząc zakłopotanie na twarzy bruneta kontynuowała swoją wypowiedź.-Pomyśl o tym jak zareagowaliby twoi rodzice gdybyś przyprowadził do siebie tą wieśniaczkę. A twoja reputacja? Przecież jakby nasi przyjaciele dowiedzieli się,że z nią chodzisz byłbyś skończony. Zastanów się dwa razy zanim coś zrobisz. Biedny zakochany Facundo.-powiedziała kiwając głową.-Radziłabym ci iść się umyć,bo turyści zaczynają robić ci zdjęcia.-zakomunikowała Candelaria po czym odwróciła się zamaszyście,aż Facundo poczuł na swojej twarzy jej gęste włosy.-Pa.-odwróciła się na chwilę aby wysłać mu całusa,a po chwili zniknęła z pola widzenia.

Alba oparła się o najbliższe drzewo.Dalej nie mogła iść,ponieważ przez łzy nic nie widziała. Usiadła na wystającym korzeniu drzewa i schowała twarz w kolana. W myślach przeklinała swoją naiwność. Otuchy dodawało jej jedynie to,że szybko przejrzała na oczy i nie dała się do końca wykorzystać Facundowi. Mimo wszystko czuła zażenowanie.
-Ten frajer opowie teraz wszystko swoim znajomym i będą mieli powód do żartów.-powiedziała przez łzy czarnowłosa.
-Dobrze się czujesz?-Alba usłyszała pewien głos i jak najprędzej uniosła głowę aby zobaczyć do kogo należy. Nie była zbytnio zadowolona gdy zobaczyła posiadacza tego głosu. 
-Tak oczywiście.-odburknęła i starła zły,które natarczywie napływały z jej oczu. Próbowała wstać ale zrobiła to nieudolnie i gdyby nie ten uroczy brunet pewnie leżałaby w szpitalu z gipsem na nodze.
-Spokojnie.-powiedział brunet łapiąc ją za rękę,aby pomóc jej wyjść z labiryntu korzeni.- Na pewno wszystko w porządku?-zapytał z troską w głosie Ruggero.
-Nie udawaj rycerza na białym koniu doskonale wiem,że jesteś taki sam jak wszyscy chłopacy.-powiedziała chłodno czarnowłosa wyrywając swoją dłoń z dłoni bruneta.
-Już wiem co jest przyczyną twojego smutku. Uwierz mi nie każdy chłopak jest taki sam.-powiedział unosząc kąciki ust do góry.
-Szkoda,że trafiam na samych drani.-powiedziała spoglądając na bawiące się dzieci. Chciałaby mieć znowu te 7-8 lat,wtedy życie było takie beztroskie. Nie było żadnych problemów,a teraz jest ich coraz więcej. Alba westchnęła i spojrzała na przybysza.-Ja...ja nie chciałam ciebie urazić.-powiedziała patrząc na niego ze smutną miną.
-Nic nie szkodzi.-powiedział z uśmiechem.-Krytyka przyda się każdemu. Może w ramach przeprosin zaprosisz mnie na lody?-powiedział pokazując swoje białe uzębienie,a Alba zaczęła się śmiać.
-Ruggero czy wybrałbyś się ze mną na lody?-zapytała próbując zachować powagę.
-Co za miła niespodzianka. Z chęcią sie z tobą wybiorę.-powiedział i po chwili szli w stronę lodziarni.

-Co ci się stało?-zapytała Tini gdy zobaczyła Facunda.
-Cande się stała.-burknął brunet.-Mogę wejść?-zapytał się przyjaciółki,a ta pokiwała głową.
-Idź umyj głowę,a później pogadamy.-powiedziała zamykając drzwi.-Mam ci przynieść coś na przebranie?-zapytała,a on pokręcił przecząco głową i mozolnie poszedł do łazienki. Kilka minut później Facundo powrócił do salonu w którym czekała na niego jego przyjaciółka z parująca kawą z mlekiem.- Trzymaj.-podała mu kubek.-Opowiesz mi co się stało?-zapytała z niecierpliwością.
-Umówiłem się z Albą z naszej klasy...-przerwał aby upić łyk kawy.- Ta "randka" nie wyszła nam,ponieważ twoja przyjaciółeczka nagadała coś jej.
-Masz pewność,że to Cande?
-Tak mam pewność.-powiedział stanowczym głosem.-Rozumiem,że to twoja przyjaciółka ale nie musisz jej we wszystkim bronić.
-Nie bronię jej, po prostu rozmawiałam z nią ostatnio i twierdziła,że już ma ciebie gdzieś.
-Najwidoczniej okłamała Ciebie.-powiedział odstawiając kubek na szklany stolik.
-Może ona chce cie chronić?-zapytała niepewnie,a brunet zaczął się śmiać i kręcić głową z niedowierzania.-Przecież ty nic nie wiesz o tej dziewczynie,a Camde jako dobra przyjaciółka chciała ci pomóc.
-Przestań jej we wszystko ufać.-powiedział Facundo z powaga w głosie.- Dzięki za kawę ale pójdę już do domu.-wstał i udał się do drzwi.-Zastanów się czy warto wierzyć we wszystko co mówi Candelaria.-Facundo wyszedł zostawiając Martinę z mętlikiem w głowie.

***
Mam dzisiaj bardzo, bardzo, bardzo dobry humor więc postanowiłam napisać długo wyczekiwany przez was rozdział ;d Mam nadzieję,że warto było czekać ;)

wtorek, 17 września 2013

Informacja


Jak sami zauważyliście rozdziały pojawiają się rzadko,a jak już są to beznadziejne, że nie da się ich czytać. Przykro mi ale przez kolejny najbliższy tydzień znowu nie ukaże się rozdział :(

Mam kilka powodów:

1. Aktualnie zajmuję się ogarnianiem tematów na maturę ustną z j. polskiego. Jest to straszne,bo tematów jest od cholery, a każdy muszę przeanalizować. Mam kilka typów ale muszę się konkretnie zastanowić.
2. Brak weny. Zarówno na tym jak i na drugim blogu nie mam pomysłów na kolejne rozdziały. A nie chcę żeby rozdziały pisane były na siłę.
3. Brak czasu. Od kilku dni nadrabiam czytanie waszych rozdziałów. Jak przeczytam wasze rozdziały to okazuje się,że brakuje mi czasu na napisanie rozdziału(wiecie 5 ludzi w domu,a każdy chce do komputera).
4. Problemy osobiste przez które tracę humor. Pewnie jakbym teraz napisała rozdział to pokłóciłabym każdego z każdym albo nawet kogoś zabiła,a tego nie chcę.
To chyba wszystkie powody. Mam nadzieję,że mnie zrozumiecie i nie opuścicie ;]
Mam nadzieję,że powrócę niedługo.

Pozdrawiam was z mojej deszczowej mieściny ;) 







poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 9

9.

-Tini-krzyknęła Candelaria gdy ujrzała swoją przyjaciółkę.-Tini porozmawiaj ze mną.
-Znowu będziesz mi kazać zerwać kontakty z Facundem?-zapytała zdenerwowana Martina ale mimo to postanowiła wysłuchać przyjaciółki. Miała cichą nadzieję,że Cande zrozumiała iż Facu jej już nie kocha. Nadzieja matką głupich nieprawdaż?
-Nie. To było głupie przecież znasz go od dawna więc to logiczne,że nie dasz powiedzieć na niego złego słowa.-powiedziała ze skruszoną moną brązowowłosa. Martina bez słowa przytuliła swoją przyjaciółkę. Cande odwzajemniła uścisk,a na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech gdy oderwały się od siebie jej uśmiech zamienił się w taki,który nie zdradzał jej niecnych planów.-Wiem,że Facundo do mnie nie wróci ale chyba możemy nadal utrzymywać ze sobą kontakt.- brązowowłosa zagryzła niewinnie wargę.
-Cieszę się,że wreszcie to do Ciebie dotarło.-uśmiechnęła się do niej i złapała ją za rękę.-Znajdziemy Ci kogoś innego.-puściła oczko do przyjaciółki.
-Wolę chwilowo zostać sama.-zaśmiała się Cande.-Ale jakby co to się do ciebie zgłoszę i znajdziemy dla mnie odpowiednią partię.

Lekcja

Facundo nie mógł się skupić na tym co mówiła nauczycielka od geografii. Ciągle miał przed oczami swój sen. Chciałby aby stał się od rzeczywistością. Wiedział,że to raczej mało prawdopodobne, ponieważ Alba najwidoczniej niebyła nim zainteresowana. Traktowała go z dystansem,a miał nadzieję,że coś z tego wyniknie. Do głowy wpadł mu pewien pomysł. Kto wie może Alba jest tą jedyną? Jeśli o nią nie powalczy to nigdy jej nie zdobędzie, a tak bardzo chciałby sprawdzić czy jej usta smakują tak jak w jego pięknym śnie.
-Podasz Albie?-zapytał się Pabla i podał mu mały skrawek papieru. Przyjaciel kiwnął głową i podał karteczkę Albie. Czarnowłosa z ciekawością otworzyła zwiniętą karteczkę i ujrzała pochyłe pismo należące do Facunda.
"Co powiesz na to aby zabrał cię po lekcjach na shake'a? F." Na twarzy Alby momentalnie pojawił się uśmiech. W duszy zaczęła krzyczeć z radości ale przypomniała sobie o dziewczynie bruneta i z przykrością napisała mu nie.
"Dlaczego? Ja stawiam. Proszę nie daj się prosić." Brunet nie był zadowolony z odpowiedzi Alby. Nie wiedział dlaczego była dla niego taka chłodna. Gdy się poznali wydawało mu się,że czarnowłosa polubiła go aczkolwiek od paru dni traktowała go inaczej. Lecąca w jego stronę kulka z kartki przerwała jego rozmyślenia. Z drżąca ręką odwinął papierek. Sam nie wiedział dlaczego tak się stresował przecież tu nawet nie chodziło o randkę tylko zwykły przyjacielski wypad."Bo nie mam ochoty na łażenie z tobą. Może zająłbyś się swoja dziewczyną,a nie napastował niewinne dziewczyny?". Miał ochotę zamordować siedzącą przed nim Candelarię. Domyślił się,że to ona nagadała hiszpance głupot. No bo niby skąd wzięła ta dziewczynę. Brunet westchnął i zaczął odpisywać. "Nie mam dziewczyny. Nie chcę Cię napastować chcę po prostu blizej Cię poznać.".

-Weź od niej numer telefonu i piszcie ze sobą smsy.-warknął Pablo gdy Facu podał mu karteczkę do Alby.
Alba z lekkim biciem serca otworzyła karteczkę i przeczytała jej zawartość. Chciała wstać i na środku sali zatańczyć tzw. taniec szczęścia. Ale opanowała się i zaczęła się zastanawiać. Po chwili aby nie męczyć już Pabla kiwnęła tylko głową na znak zgody. Facundo posłał jej szeroki uśmiech, a ona go odwzajemniła. Może trwaliby w takiej pozycji do końca lekcji ale nad ich głowami rozległ się donośny głos nauczycielki.
-Panie Gambande z panienką Rico proszę się umówić po lekcji,a teraz proszę zdjąć z twarzy ten głupi uśmiech i zapraszam do mapy.-powiedziała nauczycielka groźnie spoglądając na bruneta,który zrobił się czerwony na twarzy i powoli udał się do mapy. Alba zaczęła cicho chichotać co wywołało niezadowolenie nauczycielki.- Panienkę Rico także zapraszam do mapki. Trzeba pomóc temu głąbowi.-powiedziała,a Alba posłusznie wstała i podeszła do bruneta.
-No i tyle mi przyszło z zadawania się z tobą.-szepnęła do Facunda
-Będziesz musiała się przyzwyczaić,bo takich akcji będzie więcej.-mruknął brunet.
-Nie szeptać tam!.-krzyknęła na nich nauczycielka,a oni uśmiechnęli się do siebie.-Proszę wskazać mi...-rozpoczęła odpytywanie.

Po lekcjach

Alba czekała przed szkołą na Facunada,który musiał coś załatwić z jakimś nauczycielem. Usiadła na pobliskiej ławce i patrzała się w beton. Nie mogła uwierzyć,że oto ona szara myszka idzie na lody z bogatym,przystojnym chłopakiem.
-Biedna ty.-usłyszała pewien głos i jak najszybciej podniosła głowę.-Dałaś nabrać.-głos należał do Candelarii.
-Na co?-zapytała zdziwiona Alba.
-Jesteś jego kolejną zdobyczą.-powiedziała brązowowłosa uważnie spoglądając na dziewczynę.- Wykorzysta cię i zostawi. Sama słyszałam jak mówił do Pabla,że cię zaliczy. Ze mną było tak samo. Ja go pokochałam a on mniej kopnął w tyłek. Zastanów się.-powiedziała i odeszła zostawiając zaszokowaną Albę samą.
- To co idziemy?-obok niej pojawił się wesoły Facundo,a Alba bezmyślnie kiwnęła głową i wstała z ławki.

10 min później

Przez całą drogę Facundo gadał jak najęty,a Alba szła w ciszy myśląc o słowach klasowej divy. Po paru minutach doszli do lodziarni. Facundo od razu zamówił shake'i nadal opowiadając o czymś brunetce. Dostali wreszcie shake'i. Brunet zaczął pić swojego zachłannie,a Alba wylała zawartość shake'a na włosy Facunda.
-Pieprz się.-powiedziała i odeszła zostawiając bruneta w kompletnym oszołomieniu.
***
Ja wróciłam z wakacji ale moja wena najwidoczniej jeszcze nie. Wiem,że cały tydzień nic nie pisałam ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Miał być wczoraj ale to co pisałam to zaraz usuwałam i stwierdziłam,że spróbuję coś dzisiaj napisać No i napisałam takie cudeńko. Jak wam się podoba? Bo mi tak jakoś średnio ale ocenianie zostawiam wam ;d
Jutro przeczytam i skomentuje wasze rozdziały,bo dzisiaj już mi się nie chce ;P

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 8


8.

Był piękny,słoneczny poranek. Cudowna pogoda na weekend. Powoli wszystko budziło się do życia. W tym także dwoje ludzi. Ludzi,którzy są sobie bardzo bliscy mimo,że jeszcze o tym nie wiedzą. Oboje wybrali się na spacer. Nie razem lecz osobno. Ale w te same miejsca. Podążali patrząc raz w bezchmurne niebo, raz na zielone liście, raz na otaczające ich kwiaty. Zapatrzyli się na piękno otaczającego ich miejsca,ze nie zauważyli gdzie poniosły ich nogi, a raczej na kogo.
-Au. Może byś trochę uważał.-powiedziała czarnowłosa dziewczyna próbując podnieść się po upadku.
-Mów za siebie.-powiedział brunet dopiero teraz zauważając na kogo upadł.-Co ty tu robisz?
-O to samo mogłabym zapytać ciebie.-odpowiedziała nie spoglądając na bruneta.
-Taki ładny dzień,że aż prosiło się aby wyjść na spacer.-powiedział lekko się uśmiechając.
-Tak pięknie dzisiaj.-czarnowłosa czuła na sobie wzrok bruneta ale udawała,że interesują ją bawiące dzieci niż czarne oczy wpatrzone w nią.- Co Cię bawi?-odważyła się na niego spojrzeć gdy usłyszała jego śmiech.
-Czy to nie dziwne,że wybraliśmy się w to samo miejsce?-zapytał się niebezpiecznie zbliżając się do czarnowłosej.
-Zwykły przypadek.-powiedziała czując jak zaczęło jej walić serce.
-To nie przypadek.-powiedział ujmując jej dłoń,a ona poczuła ciarki przebiegające ją po plecach.- To przeznaczenie.-powiedział szeptem patrząc jej głęboko w oczy.
-Facundo…-rozpoczęła,ale on jej przerwał.
-Cii.-dotknął jej ust palcem na znak,żeby nic nie mówiła. Ona jak zahipnotyzowana wpatrywała się w jego radosne oczy. On spoglądał na jej malinowe usta,które pragnął posmakować.-Wariuję na twoim punkcie.-wyszeptał do jej ucha lekko je muskając co przyprawiło ją o dreszcze.
-Przecież my się w ogóle nie znamy.-powiedziała głośno przełykając ślinę.
-To miłość od pierwszego wejrzenia.-szepnął i spojrzał w jej błyszczące oczy.-Wierzysz w taką miłość?-zapytał.
-Nie. Miłość nie rodzi się z dnia na dzień.-pokręciła przecząco głową nie odrywając wzroku od swojego towarzysza.- Trzeba nad tym pracować, aby ta miłość rozkwitła.
Brunet dotknął jej zarumienionego policzka i uśmiechnął się do niej. Ona odwzajemniła nieśmiało jego uśmiech i odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk swoich kręconych włosów. Wpatrywali się w siebie dobre parę minut. Poczuli się jakby wszystko ucichło przestało istnieć, słychać było tylko dudnienie ich serc.

Brunetka zbliżyła się do niego i zadziwiając samą siebie pocałowała go. Czarnowłosy z chęcią zaczął smakować jej ust. W końcu od tak dawna chciał to zrobić. W tej chwili liczyli się tylko oni.A to był niestety tylko piękny sen.
***
Dzisiaj trochę rotymancznie ;) Miał być wczoraj ale siostra siedziała i siedziała i siedziała,aż w końcu zasnęłam :D Mam nadzieję,że rozdział się podoba. Jak się pewnie domyśliliście jest od on poświęcony tylko Albie i Facundowi. Teraz patrzę,że trochę krótki wyszedł ale lepszy taki niż żadny.;D Nie wiem kiedy kolejny.

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 7

7.
Blog Alby R.:Wpis nr 6
Wiecie z czego zdałam sobie sprawę? W mojej klasie jest dużo brunetów...Tak wiem dziwne spostrzeżenie ale co tam. O jednym już wam pisałam,a teraz na horyzoncie pojawił się drugi. Nie,nie podoba mi się. Właściwie nawet jeśli by mi się podobał to i tak z naszego związku by nic nie wynikło. On jest z wyższej klasy,a ja...ja z bardzo niskiej.Z tego co mi wiadomo ma dużo pieniędzy, mieszka w wypasionym domu i wiedzie mu się doskonale. Mi nie... Mieszkam w małym jednorodzinnym domu z siostrą w pokoju. Wręcz cudownie. Do tego ma dziewczynę-piękna o dobrym guście ale wredna. Ona no cóż znalazła sobie we mnie wroga. Pewnie teraz zadajecie sobie pytanie dlaczego? Bo rozmawiałam z Facundem(tak ma na imię ten brunet). Taa katastrofa,bo przecież jak taka dziewuszka jak ja może rozmawiać z takim chłopakiem jak on? Przecież to nie logiczne... Dobra mam już dość pisania o tym bogatym paniczu. Chcecie wiedzieć co tam u mojego pierwszego bruneta? Może na początek zdradzę wam jak ma na imię,bo ja już wiem. Przystojny brunet o  jakże przepięknych czarnych oczach ma na imię Ruggerro. Piękne imię prawda? Niestety wiem o nim tylko tyle... Unikam go...Dlaczego? Najprawdopodobniej jest chłopakiem,który podoba się dziewczynie,którą polubiłam,a ja nie chce tracić z nią znajomości  Trudno tak bywa...Przeżyłam już tyle zawodów miłosnych,że jeden w tą czy w tą nic nie zmieni. Kończę już marzyć o moich brunetach i wracam do szarej rzeczywistości.Jak dowiem się czegoś nowego to wam napisze. Pozdrawiam albaar.
Alba westchnęła i wyłączyła komputer. Lubiła pisać bloga, miała tam swoich ulubionych czytelników,którzy zawsze z niecierpliwością czekali na jakieś nowinki z jej życia. Może to się wydawać dziwne,ze Alba opowiadała o swoim życiu osobom,których nie zna. Ale ona nie miała komu się zwierzyć,a bardzo lubiła przelewać swoje uczucia i emocje na "papier". Alba spojrzała na zegarek i jeszcze raz westchnęła. Była już 19,a ona nawet nie zabrała się za lekcje,których miała niestety dużo. Z wielką niechęcią wzięła książki i próbowała skupić się na pracy domowej. Niestety bezskutecznie. Ciągle miała przed oczami cudowny uśmiech Facunda i wesołe oczy Ruggera.
-Wyjdźcie z mojej głowy.-powiedziała na głos i potrząsnęła głową mając nadzieję,ze tym sposobem pozbędzie się swoich myśli.-To nic nie da.-powiedziała zrezygnowana.
*
-Candelaria?Co ty tu robisz?-Facundo otworzył drzwi do których ktoś natrętnie się dobijał. Nie był zbytnio zadowolony,gdy zauważył kto do niego przyszedł.
-Przyszłam porozmawiać.-powiedziała spokojnie. Candelaria postanowiła działać. Tak łatwo nie da o sobie zapomnieć. Cande jeśli coś chce to to dostaje,a w tej chwili chce mieć przy sobie Facunda i zrobi wszystko aby on do niej wrócił.
-Chyba już sobie wszystko wyjaśniliśmy.-powiedział niezbyt miłym tonem. Miał dość,że nikt nie umie uszanować jego decyzji.
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi.-powiedziała cierpliwie chociaż miała ochotę w tej chwili przywalić brunetowi,żeby zrozumiał,ze to ona jest dla niego stworzona.
-No dobra wchodź.-powiedział powoli odsuwając się od drzwi aby brązowowłosa mogła wejść. Wiedział,ze Cande blefuje z tymi przyjaciółmi przecież nie znał jej od dziś. Wysłucha jej gorzkich zali,a później grzecznie poprosi żeby wyszła,a on wróci do rozmyślania jak zdobyć uroczą hiszpankę.
Candelaria czuła,ze nie jest tu mile widzianym gościem ale to jej nie zniechęciło.
-Jak Ci się układa?-zapytała gdy już wygodnie się rozsiadła.
-W porządku.-powiedział patrząc wszędzie byle nie na nią.-To po co tu przyszłaś? Bo raczej nie po to zeby rozmawiać o moim życiu.
-O twoim nie ale o moim owszem. Nie rozumiesz,ze ja cierpię? Nie mogę spać, nie mogę jeść, bo ciągle myślę o tym jak okropnie mnie potraktowałeś.-do oczu brązowowłosej napłynęły łzy.Oczywiście prawdziwe. Candelaria zagryzła wargę i czekała na reakcję Facunda. Trochę go okłamała,bo tak naprawdę jadła normalnie i spała maksymalnie 8 godzin więc wszystko było tak jak powinno ale przecież nie będzie jej sprawdzał.-Jak możesz zostawić mnie dla jakieś...jakieś wieśniaczki.-atakowała dalej widząc,że Facundo nie ma zamiaru odpowiedzieć.
-O czym ty mówisz?-spojrzał na nią mocno zdziwiony,
-No o tej czarnowłosej dziewczynie do której robiłeś maślane oczka.-powiedziała wywracając oczy.
-Alba nie jest wieśniaczką.-powiedział ostro.-I nie zostawiłem ciebie dla niej. To już nie można porozmawiać z koleżanką z klasy?
-Błagam cię.-Cande spojrzała na niego i prychnęła.-Mnie nie oszukasz.-wstała i skierowała się do drzwi.-Beze mnie zginiesz.-syknęła do niego i wyszła.

2 dni później

Blog Alby R: Wpis nr 7
Powiedźcie mi,że to co się dzisiaj wydarzyło to tylko sen.No tak przecież wy nie wiecie co się wydarzyło ..Zajęcia z chemii...Babka dzieli nas na grupy do zrobienia doświadczenia  Klasa liczy 22 uczniów ale ja musiałam akurat trafić na tą 3? Nie to szlag trafi. Taa dobrze myślicie. Jestem w grupie z R, F i C(dziewczyną z F). No przecież już gorzej być nie może...C mnie zje,a przy R i F w ogóle się nie skupię...Pozdrawiam albaar.
Alba opublikowała kolejny wpis na blogu,a ponieważ chciała zająć czymś innym myśli to przeglądała portal społecznościowy. Nagle usłyszała dźwięk wiadomości. Nie nie na telefonie tylko właśnie na tym portalu społecznościowym powiedźmy,że był to facebook.
F.G"Cześć."
-Co on sobie myśli,że jak już jesteśmy razem w grupie to już jesteśmy znajomymi.-powiedziała do siebie Alba.
A.R"Na zrobienie doświadczenia mamy tydzień. W szkole zgadamy się kiedy to zrobimy. Na razie."
-Niech sobie nie myśli,że może mnie tak łatwo mieć.-mruknęła Alba.
F.G"Zrobiłem Ci coś?Dlaczego od paru dni jesteś dla mnie chłodna?"
Alba wzruszyła ramionami i jak najszybciej wylogowała się z portalu.

Dom Jorga

-Upiekło się nam. Mamy w grupie chemika więc będziemy mieli dobrą ocenę z doświadczenia.-powiedział Xabiani i sięgnął po pilota aby przełączyć program.-Jorge mówię do ciebie od 10 minut.-powiedział spoglądając na przyjaciela,który najwyraźniej odpłynął.-Martina przyszła.
-Co? Gdzie? Jak? Kiedy?-Jorge wstał jak oparzony ale gdy zobaczył śmiejącego się przyjaciela usiadł.-
Haha bardzo śmieszne.-powiedział przewracając oczami.
-Nadal o niej myślisz?-zapytał przyjaciela gdy przestał się śmiać.
-Kto ci powiedział? Lodovica?
-Nie musiała. Widać to,aż dziwne,że jeszcze nie dostałeś po gębie od Pabla.
-Nie ważne. Powoli mi przechodzi.-powiedział i poszedł do kuchni po napój.
-Jasne.-usłyszał głos Xabianiego.-Daj sobie z nią spokój i bierz się z Mechi.
-Ale Mercedes mi się nie podoba. A nie będę z nią dlatego,że ona tego chce.
-Ale kto wie może jakby Martina zobaczyła,że masz jakąś dziewczynę to by się tobą zainteresowała.
-Nie będę jej wykorzystywać.To moja przyjaciółka.Zresztą skończmy ten temat. Zaraz zacznie się mecz.-powiedział Jorge siadając na kanapie.A może Xabiani ma rację...Nie Jorge nie rób tego Mercedes...-skarcił siebie w myślach.
***
Nic więcej już dzisiaj nie wymyślę więc pozostaje wam się nacieszyc czymś takim :D Mam nadzieję,że się spodoba ;) Teraz juz wiecie kto jako pierwszy spodobał się Albie ;)
Kolejny nie wiem kiedy,a na drugim blogu chyba jutro :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 6

6.
Po lekcjach
Mercedes siedziała przygnębiona na ławce przed szkołą. Choćby przyszła do szkoły nago to i tak nie zainteresowałaby tym Jorga.
-Stało się coś?-Mechi usłyszała pewien głos i gdy podniosła głowę zauważyła czarnowłosą dziewczynę.
-Nie obraź się ale chyba nie wiele powinno Cię to obchodzić.-powiedziała Mercedes.
-Przepraszam chciałam być miła.-powiedziała Alba i zamierzała odejść.
-To ja przepraszam. Tak w ogóle to jestem Mercedes.-powiedziała tym razem uprzejmiej.
-Alba. To jak powiesz mi co się stało? Wiesz czasami łatwiej wygadać się obcym niż komuś bliskiemu.-powiedziała przysiadając na ławce obok blondynki.
-Od pewnego czasu,a praktycznie od zawsze podoba mi się mój przyjaciel ale on nie zwraca na mnie uwagi.-zaczęła Mechi.-Woli oglądać się za nowobogacką dziewuchą.-powiedziała z grymasem na twarzy.-A ja jestem mu tylko potrzebna gdy ma jakiś problem i mu się komuś wyżalić.
-Poważna sprawa.-westchnęła czarnowłosa.-Eeee...Tak trochę zmienię temat. A możesz mi trochę przybliżyć nasza wspaniałą klasę?-zapytała.-Ty ich już trochę znasz,a ja chciałabym zobaczyć czy nadaje się tu.
-A twoi rodzice mają kasę?-zapytała prosto z mostu.
-Na chleb nam starcza. Jakieś oszczędności maja.-powiedziała niepewnie,a Mechi się zaśmiała.
-Mieszkasz w willi z basenem?
-Nie...W małym domku jednorodzinnym.-odpowiedziała.-To źle?-zapytała z przerażeniem.
-Dla mnie nie,bo to oznacza,że żyjesz na moim poziomie ale dla Martiny,Candelarii,Facunda i Pabla już się nie nadajesz.
-I tak nie wiem którzy to.-wzruszyła ramionami Alba.-Generalnie to nie przyglądałam się ludziom z klasy.-"Oprócz jednego bruneta."pomyślała.
-Jeden z nich właśnie zmierza w naszą stronę.-powiedziała Mercedes,a Alba podążyła za jej wzrokiem i ujrzała uśmiechniętego Facunda zmierzającego do nich. Nie zastanawiając się dłużej Alba wstała i pociągnęła blondynkę za sobą.
-Chodźmy stąd.-powiedziała i posłała chłodne spojrzenie brunetowi.Po co miała zawracać sobie nim głowę skoro on myślała tylko o pieniądzach,a jej ich brakowało. Wolała zając się swoim pierwszym brunetem,który najwidoczniej nie był obrzydliwie bogaty, więc miała u niego jakąś szansę.-Mam do ciebie pytanie.-zaczęła Alba.-Bo chodzi mi o...-czarnowłosa nie skończyła swojego pytania,bo za ich plecami rozległo się wołanie.
-Mechi,kochana blondyneczko musisz mi pomóc.-obydwie jak na komendę odwróciły się.Alba stała w osłupieniu gdy zobaczyła do kogo należał ten melodyjny głos.
-Ja muszę już iść.-wydusiła z siebie,odwróciła się na pięcie i poszła przed siebie.Gdy zniknęła im z pola widzenia przysiadła na pobliskim pieńku drzewa i próbowała ochłonąć. Jak dobrze,że nie skończyła zdania.Jakby Mercedes dowiedziała się,że Albie spodobał się jej przyjaciel to by ją wyśmiała. Wyraźnie było widać,że są ze sobą blisko. A może to przez z niego Mercedes chodzi smutna...
*
-Żyjesz?Facundo mówię do Ciebie.-Pablo machał przyjacielowi ręką przed oczami ale ten nawet na to nie reagował. Pablo podążył za wzrokiem Facunda ale nic tam nie zauważył.
-O Pablo co ty tu robisz?-Facundo ocknął się i spojrzał na przyjaciela zdziwiony.
-Martina wysłała mnie na przeszpiegi.-powiedział i aktorsko wywrócił oczami,a Facundo pokręcił tylko głową.-Taa ja już też mam dość ale miałem się wypytać o jakąś Albę,a zadania mojej księżniczki trzeba spełnić. A więc czy to jest ta Alba co doszła do naszej klasy.
-A skąd Tini o tym wie?-zapytał zdziwiony Facu.
-Przed Tini nic się nie ukryje. A więc chodzisz z Albą?-zapytał się zdezorientowanego chłopaka.
-Nie, nie chodzę z nią i raczej wątpię żeby to miało kiedykolwiek się wydarzyć,bo właśnie przed chwilą kompletnie mnie olała.-odpowiedział nieco wkurzony. Czy oni nie mają własnego życia tylko muszą się wtrącać w moje?zadał sobie pytanie w myślach.-Już koniec przesłuchania?-zapytał i nie czekając na odpowiedź odszedł w stronę samochodu.
-Nie wkurzaj się na mnie!-krzyknął za nim Pablo.-Dzieci...-powiedział i pokręcił głową.
*
-Odczep się od mojego chłopaka.-do rozmyślającej Alby podbiegła rozhisteryzowana Candelaria.
-Nie bardzo rozumiem.-powiedziała zdezorientowana.
-Nie udawaj głupiej. Facundo jest mój i jeśli zbliżysz się do niego to pożałujesz.-brązowowłosa zaczęła krzyczeć,a później odeszła zostawiając Albą w kompletnym oszołomieniu.
-Wariatka.-szepnęła do siebie kręcąc lekko głową.
***
Taki jakiś bez ładu i składu...I do tego wyszedł krótki.Widzę,że jesteście ciekaw któż to się podoba Albie ;] Ja wiem ale jeszcze wam nie powiem ;) Kolejny będzie pewnie gdzieś tak wtorek/środa a na drugim blogu  może jutro ale nie obiecuję.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 5

5.
-Candelaria zachowuje się jak dziecko.-powiedział Pablo do Martiny gdy ta zrelacjonowała mu rozmowę z przyjaciółką.-Nie możesz wybierać między przyjacielem,a przyjaciółką.-brunet pokręcił głową.
-Wiem ale co mam zrobić? Nie chcę jej stracić, jest dla mnie jak siostra.-powiedziała rozkładając bezradnie ręce.
-A Facu jest dla ciebie jak brat.-powiedział i spojrzał na swoją dziewczynę po czym ją przytulił.-Daj im ochłonąć zobaczysz wszystko się ułoży.Pogadają ze sobą i nadal będą przyjaciółmi.
-Oby...Coś mi się wydaje,ze Candelaria tak łatwo nie odpuści...-powiedziała Martina i mocniej wtuliła się w Pabla.
-Ale będzie musiała. Przecież nie zmusi Facunda aby ja pokochał.
-Dlaczego on tak nagle stwierdził,że jej nie kocha...-zastanawiała się Martina.
-Tini daj już spokój. Czasami tak bywa,że uczucie wygasa. Pomyślmy o czymś innym.-Pablo chciał aby chociaż na chwilę jego dziewczyna zainteresowała się czymś innym choćby nim.
-Nie Pablo teraz muszę pomóc przyjaciołom. Muszę pogadać z Facundem i dowiedzieć się o co chodzi.-powiedziała po czym wstała z kanapy, posłała Pablowi całusa i udała się do wyjścia.
-Cała Martina innym pomaga o sobie nie pomyśli.-powiedział Pablo głośno wzdychając. Zdał sobie sprawę,że co najmniej przez najbliższy tydzień nie będzie miał "pożytku" ze swojej dziewczyny.
*
-To jak powiesz mi o co chodzi?-Martina dotarła do domu Facunda i próbowała z niego wydobyć całą prawdę.
-Przecież już ci to tłumaczyłem. Nie kocham Cande i nie zamierzałem jej oszukiwać.-powiedział zdenerwowany Facundo.
-Tak nagle?Przecież pod domkami było wszystko okay.
-Nie licząc tego,że kłóciliśmy się kilka razy dziennie to tak było okay.-powiedział brunet z ironią w głosie.
-Oj to były małe sprzeczki. Facundo proszę Cię. To dla mnie naprawdę trudna sytuacja. Muszę wybierać między tobą,a nią.
-Ależ nikt Ci nie każe wybierać. Przecież możesz przyjaźnić się ze mną i z Cande jednocześnie.
-Nie mogę,bo jeśli Cande dowie się,że z Tobą rozmawiam to mnie zabije.
-Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Bez przesady Candelaria nie może ci zakazać ze mną rozmawiać.-Facundo popukał się po głowie.
Martina wstała i podeszła do okna. Oczywiście dobrze wiedziała,że Facundo ma rację nie sa w przedszkolu,żeby bawić się w takie rzeczy.Odwróciła się do Facunda.
-Pogadam z Candelaria jeszcze raz na spokojnie. Przecież nie mogę Cie do niczego zmusić.-powiedziała przypominając sobie słowa Pabla.-Trzymaj się.-powiedziała i przytuliła się na pożegnanie z Facundem. Kątem oka zauważyła kartkę leżącą na biurko były na niej zapisane dwa imiona :Alba i Candelaria.-Musze już iść.-powiedziała oniemiała. "A więc jest inna dziewczyna...Tylko kim jest ta Alba..."pomyślała będąc już przed domem bruneta.
*
-Co myślisz o tym brunecie?-zagadnęła siostrę Lena.
-Odczep się.-warknęła na siostrę Alba.-Nie myślę o żadnym brunecie.
-Jasne. Ale powiesz mi czy to ten sam o którym pisałaś na blogu?
-Ciekawskie jajo. Przecież już Ci mówiłam,ze to nie ten.-czarnowłosa wywróciła oczami."Czy ona musi być taka upierdliwa?"zapytała siebie w myślach. Kochała siostrę ale czasami miała jej dość.
-Czyli podoba ci się dwóch?-zapytała się siostry.
-Żaden mi się nie podoba.-Alba prawie krzyknęła.-Przecież prawie ich nie znam. Nawet nie wiem jak mają na imię.
-A jak się dowiesz to mi powiesz?-zapytała Lena i uklękła.-Proszę.
-Tak powiem.-powiedziała zrezygnowana.Teraz wiedziała,ze nie będzie miała życia,bo mała będzie ją dręczyć z tymi imionami.

Następnego dnia w szkole


-Cze...cześć.-Facundo powiedział niepewnie do Alby.Nigdy tak nie stresował się przy dziewczynach ale czarnowłosa tak na niego działała,że od razu po wypowiedzeniu jednego słowa zaschło mu w buzi i spociły mu się ręce.-Kojarzysz mnie?-uśmiechnął się nieśmiało.
-Cześć.-Alba uśmiechnęła się do Facunda.-To ty zostałeś napadnięty przez moja siostrę?-zapytała chociaż doskonale wiedziała.
-Tak to ja. Nazwała mnie frajerem ale chyba mówiła prawdę.-powiedział i zastanawiał się jak ma zaprosić ją gdzieś po lekcjach. Jednak stwierdził,że jeśli dopiero co wczoraj zerwał z dziewczyną to chyba niezbyt wypada. Natomiast Alba zastanawiała jak zapytać się bruneta o imię. Chodziła już 3 dzień z nim do klasy ale jakoś nie zainteresowała się jego imieniem. Ale od wczorajszego zdarzenia była bardzo ciekawa jak ma na imię ten przystojny brunet. Trochę okłamała siostrę,bo wiedziała jak jej pierwszy obiekt westchnień miał na imię. To jemu przyglądała się na każdej lekcji. Teraz też zaczęła się za nim rozglądać ale zauważyła tylko dziewczynę o brązowych włosach,która przyglądała się jej i Facundowi.-Szukasz kogoś?
-Ee...Nie tak tylko patrzę kto już jest.-powiedziała lekko czerwieniąc się.

Kilka kroków dalej 

-Widzisz już znalazł sobie inną.Co za dupek.-powiedziała Candelaria do podchodzącej do niej Martiny.
-Jeszcze Ci nie przeszło?-westchnęła Martina.
-A Tobie by przeszło po jednym dniu?-zapytała się.-Dlaczego Pablo rozmawia z Facundem?
-Po to jego przyjaciel.Co jemu też zabronisz rozmawiać z Facundem?
-Tak,bo mnie zdradził.
-Proszę Cię nie mieszaj w to ani mnie ani mojego chłopaka. To sprawia między wami. Kocham was oboje i nie mogę zrezygnować z przyjaźni z jednym z was. Załatwcie to sami.-Martina wreszcie powiedziała to co o tym sądzi.
-Czyli chcesz mnie zostawić z tym wszystkim samą?-powiedziała Cande zdziwiona słowami Tini.
-Nie chcę. Po prostu to jest wasz problem i mówienie mi czy Pablowi,że mamy z tym się przyjaźnić, a z tym nie jest kompletnie bezsensu. Porozmawiajcie sami na spokojnie. Wyjaśnijcie sobie wszystko i już.
-Czyli jesteś po jego stronie?-zapytała się Candelaria,a Martina westchnęła.
-Nie jestem po niczyjej stronie. Zrozum to wreszcie.-powiedziała Martina i odeszła od przyjaciółki.
-Pewnie zostaw mnie z tym wszystkim sama.-krzyknęła do pleców przyjaciółki.
*
-Cześć.-powiedziała uśmiechnięta Mercedes podchodząc do Jorga.
-Cześć.-odpowiedział Jorge nie patrząc nawet na Mechi. Spoglądał na Martinę. Widać było,że jest przygnębiona. Miał ochotę podejść do niej i ją przytulić ale wiedział,ze to mogłoby być dziwne zważywszy na to,że nigdy nie zamienili ze sobą nawet słowa mimo,że razem do klasy chodzą już 2 lata.
Mercedes podążyła za wzrokiem szatyna i westchnęła zdając sobie sprawę na co,a raczej na kogo patrzy.
"Czas wyleczyć się z tej miłości."powiedziała w myślach Mercedes i odeszła jak najdalej od Jorga.
Po lekcjach
Mercedes siedziała przygnębiona na ławce przed szkołą. Choćby przyszła do szkoły nago to i tak nie zainteresowałaby tym Jorga.
-Stało się coś?-Mechi usłyszała pewien głos i gdy podniosła głowę zauważyła...
***
Beznadziejny rozdział wiem ;/ Ale wena i szwankuje... Mam nadzieję,że chociaż coś się wam spodobało ;) Na drugim blogu postaram sie napisać rozdział jutro ale nie obiecuję,bo nie bardzo wiem co mam napisać. Nie wiem kiedy kolejny ;(


środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 4

4.
Weekend, park
Facundo i Candelaria siedzieli w parku na ich ulubionej ławce. Siedzieli tak od 10 minut ale nikt z nich nie rozpoczął rozmowy.
-Słuchaj.-rozpoczął Facundo.-Eee...Bo...Yyy...Między nami już nie jest tak samo. Nie wiem czy zauważyłaś.-nie wiedział co ma powiedzieć.
-Co ty gadasz?Nie nic nie zauważyłam zważywszy na to,że siedzimy tu już ładnych parę minut patrzymy się na biegające dzieciaki.-powiedziała zdenerwowana.
-Czyli wiesz co to oznacza?-brunet był zły na siebie,bo nie umiał Candelarii powiedzieć wprost tego co chciał.
-Dajemy sobie drugą szansę?-spytała z nadzieją
-Nie,że zostajemy przyjaciółmi.-powiedział spoglądając na nią
-Daj spokój.Nigdy nie będziemy przyjaciółmi.-Cande spojrzała na niego z politowaniem.
-No ale dlaczego?-zapytał
-Bo Cię głupku kocham.-wykrzyknęła i uciekła zostawiając bruneta mocno zdziwionego.
-Cholera jasna. I co ja mam teraz zrobić?-powiedział sam do siebie.
-Jak to co? Pobiec za nią.-usłyszał głos,który wyrwał go z zamyśleń. Naprzeciwko niego stała dziewczynka na oko 4-5 letnia,która wcinała lody.-Tylko frajer odrzuca taką dziewczynę.-Facundo popatrzył na nią zdezorientowany.
-Słucham?Czy ja dobrze usłyszałem frajer?-skąd takie małe dziecko znało takie słowa...
-Lena!Prosiłam żebyś nie zaczepiała nieznajomych.-brunet nie mógł uwierzyć,że właśnie przed nim o to teraz ukazała się nowa dziewczyna z klasy.-Przepraszam pana bardzo.
-To ty.-powiedział zszokowany.
-Znamy się?-co prawda czarnowłosa kojarzyła skądś tego chłopaka ale nie wiedziała za bardzo skąd.
-Chodzimy razem do klasy.-powiedział Facundo z nietęgą miną.
-Ee..serio?-zapytała i poczuła,że pieką ją poliki.-Przepraszam wiesz jestem nowa i nie mam pamięci do twarzy,a tak w sumie nie rozmawialiśmy w ogóle.
-Nie szkodzi. Przepraszam ale muszę iść.-powiedział i poszedł w kierunku w którym odeszła Candelaria. Nie dlatego,że poszedł jej szukać po prostu tędy najszybciej dojdzie do domu,a teraz tam chciała się znaleźć musiał wszystko przemyśleć.
-Do zobaczenia.-usłyszał w oddali głos Alby.
-To o nim pisałaś na blogu?-zapytała się siostry Lena.
-Ej skąd wiesz co piszę na moim blogu?-zapytała zdziwiona Alba.-Przecież nie umiesz czytać.
-Błagam Cię.Mam 6 lat wiem więcej niż wam się wydaje.-powiedziała Lena i popatrzała na siostrę z politowaniem.-No mów czy to oni pisałaś.
-Nie moja droga to nie o nim.-powiedziała.-Idziemy.-rozkazała siostrze.
-A o kim?-mała nie dawała za wygraną.-Ale on też jest brunetem.
-Owszem ale to nie ten sam człowiek. Weź przestań zadawać tyle pytań za smarkata jesteś.
-Dowiem się kto to.
*
-Muszę coś sobie kupić nowego do ubrania.-powiedziała Mercedes do Lodovici. Dzisiaj wybrały się razem na zakupy.-Coś w czym Jorge ujrzy we mnie dziewczynę.
Lodovica nie miała serca powiedzieć przyjaciółce,że Jorge zakochał się w Martinie. I to zakochał się tak,ze już się nie odkocha. Widać było na kilometr,że go wzięło.
-Co myślisz o tym?-Mechi pokazała jej naprawdę przepiękną bluzkę.
-Ładna.-powiedziała brunetka.
-Coś nie masz humoru. Pokłóciłaś się z Xabinim?
-Nie nie.Po prostu zerwałaś mnie rano z łóżka i teraz nie mogę się obudzić.
-Okay powiedzmy,że przyjmuję twoją wymówkę. Idę do przymierzalni.
-Eh...Jorge dlaczego ty nie możesz jej pokochać przecież ona by z mostu dla ciebie skoczyła.-szepnęła do siebie Lodovica.
- I jak?-Mechi wyszła z przymierzalni. Wyglądała bosko ale to i tak nie zrobiłoby wrażenia na Jorgu.-Spodoba się mu prawda?
-Myślisz,ze Jorge się w tobie zakocha,bo masz nową bluzkę?
-Nie. Zobaczy po prostu,że jestem równie ładna jak Martina.
-Zaraz co powiedziałaś?
-Myślisz,że jak jestem blondynką to jestem głupia?-Mechi popukała się w czoło.-Przecież widać,że Jorge robi maślane oczy do Martiny chyba od miesięcy.No już zamknij te usta,bo ci mucha wleci.-powiedziała i schowała się do przymierzali.
-Dobra jest. Ja się nie skapnęłam.-znów szepnęła do siebie.-Musi nieźle go obserwować.
*
-Cande błagam Cię nie płacz tyle.-Martina starała się uspokoić swoją przyjaciółkę.-Łzy nic tu nie pomogą.
-Jak mam nie płakać skoro właśnie zerwał ze mną mój chłopak w rocznice naszego związku!-brązowowłosa krzyknęła i rozpłakała się jeszcze bardziej. Od razu z parku pobiegła do domu Tini. Musiała się komuś wypłakać,a że ona była jedyną jej przyjaciółką pomyślała o niej. Martina natomiast nie wiedziała co ma zrobić. Rozmowa z Facundem najwidoczniej niewiele dała. Chłopak i tak zerwał z jej przyjaciółką. Była rozdarta. Usłyszała dźwięk smsa "Zrobiłem to ale nie czuje się ani odrobinę lepiej. Tini co mam robić.F."-Nigdy więcej się do niego nie odezwę. I ty zrobisz to samo.-rozkazała przyjaciółce Candelaria. Martina zrobiła wielkie oczy. Co miała zrobić? Była rozdarta zarówno Facundo jak i Candelaria byli jej najlepszymi przyjaciółmi,a teraz miała wybierać...
***
Jest 4 rozdział :) Podoba się? Pisany na spontanie :P Nie miałam nic wcześniej napisane wszystko wymyśliłam teraz. Jak myślicie kogo wybierze Martina?
Bardzo dziękuję wam za nominację ale nie będę brała w tym udziału. Na drugim blogu także dostałam ale tam już dawno wzięłam w tym udział więc drugi raz nie będę. Mam nadzieję,ze mnie zrozumiecie.
Na pewno zajrzę na wasze blogi jak znajdę czas ;)
Jutro wyjeżdżam pod domki na 4 dni więc rozdział pojawi się po weekendzie.
Komentujcie i dawajcie pomysły ;)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 3

3.

-Jak rozpoznać,ze chłopak Cię już nie kocha?-zapytała Martinę Candelaria.
-No...Hm...Na przykład jak zaczyna ją olewać.-odpowiedziała na pytanie Tini.-A po co Ci to wiedzieć?-zapytała ze zdziwieniem.
-W takim razie Facundo mnie już nie kocha.-powiedziała,a z jej oczu popłynęły łzy.
-Ej co ty gadasz za głupoty.-Martina popukała się w czoło.-Chodź do łazienki trzeba Cię ogarnąć.

Kilka godzin później w samochodzie Pabla

-Nie chce Cię martwic ale Candelaria ma rację.-powiedział Pablo do Martiny,która opowiedziała mu o wydarzeniu z przyjaciółką.
-Skąd wiesz?
-Facundo mi powiedział.
-Cholera, no to mamy problem. Przecież jak oni teraz zerwą to zepsuje to naszą paczkę.-Martina złapała się za głowę.
-Jak na moje to lepiej żeby zerwali niż gnili w związku bez przyszłości.-Pablo wzruszył ramionami.
-Ja z nim pogadam i zobaczysz,że będą razem do końca życia.-powiedziała stanowczo Martina.

Tymczasem w domu Jorga

-Dziękuję,że przyszłaś.-powiedział Jorge do swojej przyjaciółki Lodovici.
-Po twoim smsie musiałam,bo zabrzmiał groźnie.-powiedziała Lodovica.-Mów co się stało?
-Bo...hm..ja...ja zakochałem się...chyba.-powiedział Jorge i spuścił głowę.
-Oh to świetnie. Mercedes będzie szczęśliwa,ze wreszcie zobaczyłeś w niej nie tylko przyjaciółkę.-ucieszyła się Lodovica ale gdy zobaczyła minę Jorga jej euforia opadła.-To nie Mechi Ci się podoba?-zapytała,a gdy Jorge kiwnął przecząco głową zapytała.-A kto?
-No...eee...Martina.-powiedział ledwo słyszalnym głosem.
-Martina S?Czy ciebie pogrzało całkiem?-krzyknęła i popukała się w głowę.-Masz pod nosem laskę,która jest w Tobie zakochana chyba od małego,a ty bujasz się w takiej dziewczynie.
-Co mam zrobić?Nie moja wina...Miłość nie wybiera.-Jorge schował głowę w twarz.-Mechi jest piękna i tak dalej ale jest dla mnie jak siostra,a w Tini jest coś co mnie do niej przyciąga.
-Nie wiem jak mam Ci pomóc.-Lodovica była bezradna, bardzo chciała pomóc przyjacielowi ale w tej sprawie nie umiała.-To jest związek bez przyszłości wiesz o tym?-czarnowłosa spojrzała uważnie na Jorga.
-Tak wiem,że ona nigdy na mnie nie spojrzy...Przecież ma swojego Pabla.-powiedział szatyn z grymasem na twarzy.
-Facet nie ściana można przesunąć.-próbowała rozluźnić atmosferę Lodovica.-No już rozchmurz się,bo jak będziesz siedział z taką mina to ci tak zostanie i Martina na pewno Cię nie weźmie.

Tymczasem

-Co ty odwalasz?-Martina wbiegła do pokoju Facunda krzycząc.
-Jak ty tu weszłaś?-zapytał zdezorientowany brunet.
-Nie wymiguj się! Odpowiadaj jak się Ciebie pytam.-Martina zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej.
-To może wytłumacz o co Ci chodzi,a nie wpadasz tu i wrzeszczysz od progu.-powiedział poddenerwowany Facundo. W głowie układał sobie mówkę aby subtelnie zerwać z Candelarią.
-Czy Ciebie już całkiem pogrzało?Dlaczego chcesz zerwać z Candelarią?-szatynka trochę się uspokoiła i na
spokojnie wytłumaczyła o co jej chodzi.
-Zabiję Pabla...-mruknął Facundo.-Bo moja miłość do niej wygasła.-powiedział głośno wzdychając.
-Ja Cię rozumiem ale cholera no przecież wy tworzycie taką ładną parę,a my taką super paczkę po co to niszczyć.
-Tini nie będę z nią tylko dlatego,ze ładnie wyglądamy. Nie chcę jej ranić...
-Ale to właśnie uczynisz zrywając z nią.-przerwała przyjacielowi.
-Ranię ją mówiąc,że ją kocham kiedy nie jest to prawdą. Ja po prostu nie jestem chłopakiem dla niej.-powiedział wpatrując się w wspólne zdjęcie.-Nie bój się paczka na tym nie ucierpi.-powiedział uśmiechając się przy tym.
***
Dzisiaj taki w którym są same dialogi...Ta wiem trochę do kitu ;/ Ale ważne,że jest :) Kolejny będzie przed moim wyjazdem albo w środę albo w czwartek. Na drugim blogu też jakoś tak się pojawi nowy ;) Czekam na wasz komentarze na temat mojej pracy :D

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 2

 2.

Facundo siedział na swoim łóżku i rozmyślał o nowej dziewczynie w klasie. Nie wiedział czemu wzbudziła w nim takie zainteresowanie. Była bardzo śliczna, więc może dlatego myślała o niej już od 3 godzin. Wziął do ręki zdjęcie z Candelarią. Teraz zdał sobie sprawę,ze jej nie kocha. Był z nią tylko dlatego,ze Martina znalazła sobie Pabla, a ona nie chciała być sama. Być może na początku czuł coś do niej ale teraz miał mieszane uczucia. Candelaria była osobą,która lubi górować nad innymi. Zawsze musiała mieć rację i nie lubiła gdy wytykano jej błędy. Po roku związku z nią zrozumiał,ze jest jak w klatce. Candelaria trzymała go
krótko. Musiał to zmienić. Usłyszał dźwięk dzwonka w telefonie.
-Halo?-powiedział gdyż nie spojrzał nawet na wyświetlacz.
-Cześć kochanie.-usłyszał przesłodzony głos Candelarii.
-Cześć.Stało się coś?-zapytał zrezygnowany, żałował ze nie zobaczył kto dzwoni nim odebrał telefon.
-Nie mogę tak po prostu zadzwonić do chłopaka.-powiedziała podirytowana.
-Nie no oczywiście,że możesz.-westchnął.
-Dobra na razie.-powiedziała i rozłączyła się.
Facundo po skończonej rozmowie jeszcze chwilę popatrzył na zdjęcie z Candelarią po czym odłożył je i udał się w objęcia Morfeusza.

Następnego dnia

Facundo pojechał pod dom Candelarii aby zabrać ją do szkoły. Po drodze zgarnął już Pabla i Martinę.
-Zadzwoń do niej.-powiedział Facundo do siedzącej z tyłu Martiny.
-A myślisz,że co ja innego robię od 5 min.?- zdenerwowała się Tini.
-Nie lepiej po nią pójść. Może zaspała?-podsunął pomysł Pablo,a Facundo odwrócił się do Martiny i spojrzał na nią wyczekująco.
-Co?-zapytała Tini.
-Pójdź do niej i sprawdź.-powiedział niepewnie brunet.
-A ty nie możesz?Jesteś jej chłopakiem.-powiedziała Martina ale gdy ujrzała błagalne spojrzenie Facunda zrezygnowana wyszła z samochodu i udała się pod dom Candelarii.
-Pokłóciłeś się z Candelarią?-zapytał Pablo.
-Nie chyba.-powiedział Facundo i westchnął.-Ja już jej nie kocham.-wyrzucił z siebie to co ciążyło w nim już od paru dni.
-Powiedziałeś jej to?
-Nie. Ale powiem jej. Kiedyś.-powiedział Facundo.- I co?-powiedział do wsiadającej do auta Martiny.
-Candelaria już wyszła.-powiedziała mocno zdenerwowana.-Jedź już.
"Teraz pewnie będzie mówiła jaki to ja jestem niedobry, bo nie chciałem z nią wczoraj rozmawiać i zę ignoruję ją."powiedział Facu w myślach.
Gdy dotarli do szkoły udali się pod klasę. Martina wzrokiem szukała jej przyjaciółki ale nigdzie jej nie było. Napotkała wzrok pewnego bruneta. Jorge,bo tak miał na imię owy chłopak nie mógł przeboleć tego,że zadurzył się w Martinie. Pierwszy raz w życiu nie mógł doczekać się końca wakacji chciał nawet na odległość podziwiać urodę panny Stoessel.
-Jest.-widok nowej dziewczyny wywołał uśmiech na twarzy Facundo.
-Widzisz Candelarię?-zapytała Martina i podążyła za wzrokiem kolegi.-Eee tam nie ma Candelarii.
-Co?-powiedział zdezorientowany brunet.
-Nic nieważne.-powiedziała zrezygnowana.

Candelaria pojawiła się na 3 lekcji. Przykuła uwagę Mercedes,która uważała brązowowłosą za ikonę stylu. Niestety tym razem Candelaria wyglądała strasznie. Włosy miała niedbale zawiązane w kucyk,a na sobie ubrania które nawet Mercedes by nie ubrała,a podobno nie ma w ogóle stylu.
-Gdzieś ty dziewczyno była?-dopadła przyjaciółkę Martina.
***
Jest i drugi rozdział ;) Mam nadzieję,że przypadnie wam do gustu :D Uważam,że nie jest najgorszy ale to wasze zdanie jest najważniejsze ;) Macie może jakieś pomysły? Z chęcią wykorzystam :D

wtorek, 6 sierpnia 2013

Wprowadzenie + Rozdział 1

Witam was tu Wiola z bloga http://historia-violetty-i-nie-tylko.blogspot.com/. Przybywam do was z zamiarem pisania nowego bloga tym razem o Facundzie czyli serialowym Maxim :D Mam nadzieję że opowiadanie przypadnie wam do gustu :P
Bohaterów macie w zakładce u góry :) No dobra to przechodzę do rozdziału :D

1.

-Nie mogę uwierzyć,że to już koniec wakacji.-powiedział Facundo do swoich znajomych. Właśnie wrócili z dwutygodniowego wyjazdu, byli w domku letniskowym rodziców Martiny.
-Nic nie mów. Będziemy musieli wrócić do szkoły i oglądać tą zgraję nieudaczników.-powiedział Pablo podczas wyjmowania toreb z samochodu.
-Nic nie zrobisz,ze nasi rodzice zdecydowali się na wysłanie nas do publicznej szkoły.-powiedziała Candelaria.
-To co idziemy na jakieś piwo?-zapytała od niechcenia Martina.
-Nie ma mowy. Mało się przez te 2 tygodnie napiłaś? Jutro na 9 rozpoczęcie. Każdy idzie kulturalnie do domu i spać.-rozkazał Facundo.
-No dobra niech ci będzie.-powiedziała ze skwaszona miną Martina.

Następnego dnia. Szkoła

Grupka osób stała na korytarzu i opowiadała o swoich wakacjach. Nie byli szczęśliwi,że wrócili do szkoły. Można by powiedzieć,ze nie byli zbyt lubiani w swojej klasie.
-Przyszła elita.-powiedział Jorge,a cała reszta odwróciła się w stronę drzwi. Mimo,ze się nie przyznawali to zazdrościli im i chcieli być w ich grupie.
*
Martina,Pablo,Candelaria oraz Facundo weszli do szkoły z gracja. Lubili myśleć o tym,ze każdy im zazdrościł. I w sumie nie mylili się.
-Patrzcie jak wszyscy się na nas patrzą.-szepnął Facundo Pablowi.
-Dziwisz się? Bo ja nie. Jesteśmy tu przecież najważniejsi.-odpowiedział Pablo przyglądając się pewnemu chłopakowi,który przyglądał się Martinie.
*
Jorge nie rozumiał dlaczego spodobała mu się taka nadęta dziewczyna. Co z tego,ze Martina była piękna skoro liczył się dla niej tylko wygląd. Zrezygnowany "wrócił" do swoich przyjaciół.
-Nie patrzcie się na nich. Nie możemy dać im tej satysfakcji.-powiedział do swoich znajomych,a oni ociągając się wrócili do rzeczywistości.
-Myślą,że jak mają pieniądze to wszystko im wolno.-powiedziała Mercedes przyglądając się przepięknej sukience Candelarii. Odwróciła wzrok, nieraz marzyła o takiej sukience. Wyobrażała sobie,ze tańczy na jakieś imprezie, a jej partnerem jest Jorge. Westchnęła cicho, jej marzenie nigdy sie nie spełni. Między innymi dlatego,ze Jorge widzi w niej tylko przyjaciółkę,a nie partię na dziewczynę.-Nie ma to jak ubrać się na rozpoczęcie jak na bal maturalny.

Godzinę później

-Witam was serdecznie w nowym roku szkolnym.-zawołała nauczycielka do swoich uczniów.-Mam przyjemność przedstawić wam nową uczennicę Albę Rico.-powiedziałą i wskazała na uczennicę siedzącą w ostatniej ławce.
Czarnowsłosa wstała i rozejrzała się po nowej klasie. Od razu stwierdziła,ze nie znajdzie tu z nikim wspólnego języka. W klasie roiło sie od snobów i nieudaczników. Westchnęła i usiadła na swoje miejsce. Bardzo chciałąby wrócić do Hiszpanii ale wie,ze jest to niemozliwe. Dziewczyna jeszcze raz rozejrzała się po klasie i napotkała na sobie wzrok jednego z chłopaków. Był bardzo przystojny, Albie od razu się spodobał ale miała przeczucie,ze nic z tego nie będzie.

***
Na razie tyle. Wiem,że szału nie ma ale kolejne będą ciekawsze ;) Nie wiem kiedy będzie następny. Gdzieś w czwartek albo piątek. ;)