poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 8


8.

Był piękny,słoneczny poranek. Cudowna pogoda na weekend. Powoli wszystko budziło się do życia. W tym także dwoje ludzi. Ludzi,którzy są sobie bardzo bliscy mimo,że jeszcze o tym nie wiedzą. Oboje wybrali się na spacer. Nie razem lecz osobno. Ale w te same miejsca. Podążali patrząc raz w bezchmurne niebo, raz na zielone liście, raz na otaczające ich kwiaty. Zapatrzyli się na piękno otaczającego ich miejsca,ze nie zauważyli gdzie poniosły ich nogi, a raczej na kogo.
-Au. Może byś trochę uważał.-powiedziała czarnowłosa dziewczyna próbując podnieść się po upadku.
-Mów za siebie.-powiedział brunet dopiero teraz zauważając na kogo upadł.-Co ty tu robisz?
-O to samo mogłabym zapytać ciebie.-odpowiedziała nie spoglądając na bruneta.
-Taki ładny dzień,że aż prosiło się aby wyjść na spacer.-powiedział lekko się uśmiechając.
-Tak pięknie dzisiaj.-czarnowłosa czuła na sobie wzrok bruneta ale udawała,że interesują ją bawiące dzieci niż czarne oczy wpatrzone w nią.- Co Cię bawi?-odważyła się na niego spojrzeć gdy usłyszała jego śmiech.
-Czy to nie dziwne,że wybraliśmy się w to samo miejsce?-zapytał się niebezpiecznie zbliżając się do czarnowłosej.
-Zwykły przypadek.-powiedziała czując jak zaczęło jej walić serce.
-To nie przypadek.-powiedział ujmując jej dłoń,a ona poczuła ciarki przebiegające ją po plecach.- To przeznaczenie.-powiedział szeptem patrząc jej głęboko w oczy.
-Facundo…-rozpoczęła,ale on jej przerwał.
-Cii.-dotknął jej ust palcem na znak,żeby nic nie mówiła. Ona jak zahipnotyzowana wpatrywała się w jego radosne oczy. On spoglądał na jej malinowe usta,które pragnął posmakować.-Wariuję na twoim punkcie.-wyszeptał do jej ucha lekko je muskając co przyprawiło ją o dreszcze.
-Przecież my się w ogóle nie znamy.-powiedziała głośno przełykając ślinę.
-To miłość od pierwszego wejrzenia.-szepnął i spojrzał w jej błyszczące oczy.-Wierzysz w taką miłość?-zapytał.
-Nie. Miłość nie rodzi się z dnia na dzień.-pokręciła przecząco głową nie odrywając wzroku od swojego towarzysza.- Trzeba nad tym pracować, aby ta miłość rozkwitła.
Brunet dotknął jej zarumienionego policzka i uśmiechnął się do niej. Ona odwzajemniła nieśmiało jego uśmiech i odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk swoich kręconych włosów. Wpatrywali się w siebie dobre parę minut. Poczuli się jakby wszystko ucichło przestało istnieć, słychać było tylko dudnienie ich serc.

Brunetka zbliżyła się do niego i zadziwiając samą siebie pocałowała go. Czarnowłosy z chęcią zaczął smakować jej ust. W końcu od tak dawna chciał to zrobić. W tej chwili liczyli się tylko oni.A to był niestety tylko piękny sen.
***
Dzisiaj trochę rotymancznie ;) Miał być wczoraj ale siostra siedziała i siedziała i siedziała,aż w końcu zasnęłam :D Mam nadzieję,że rozdział się podoba. Jak się pewnie domyśliliście jest od on poświęcony tylko Albie i Facundowi. Teraz patrzę,że trochę krótki wyszedł ale lepszy taki niż żadny.;D Nie wiem kiedy kolejny.

6 komentarzy:

  1. jak romantycznie <3333
    szkoda, że to sen xD ;(
    czekam na next ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Ale uroczo. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jak romantycznie <333
    czekam na next ;****
    oni są sobie przeznaczeni <333 ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Mrruuuu :)
    Jak słooodko <3 Szkoda że to tylko sen :(
    Ale i tak było świetnie!
    Buźka
    Sarra

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarąbisty blog. Super piszesz! Kiedy stykniesz Jortiti? ?

    OdpowiedzUsuń